- Odkryliśmy go przypadkowo, gdy przygotowywaliśmy postument na tablicę z nazwiskami ofiar zbrodni w 1945 roku - mówi Józef Wyleżoł. Ks. Antoni Möser znany jest z różnych archiwalnych ksiąg jako budowniczy Studzionki. - Urodził się w 1805 roku w Lisięcicach opodal Głogówka - mówi ks. Werner Szygula, emerytowany proboszcz parafii w Ujeździe. - Zmarł w 1880 roku. Na probostwie w Ujeździe urzędował w latach 1844-1880. Tutaj także pełnił funkcję powiatowego inspektora szkolnego. W latach 70. XIX wieku ks. Möser naraził się Bismarckowi... - Był to okres kulturkampfu, tj. walki kulturowej - przypomina ks. Szygula. Wówczas kanclerz w Cesarstwie Niemieckim, Otto von Bismarck, usiłował ograniczyć wpływy kościoła katolickiego. Historycy wyjaśniają, że w Cesarstwie Niemieckim, gdzie dużą rolę odgrywał protestantyzm, katolicyzm postrzegany był jako źródło zamętu w społeczeństwie. Kulturkampf przejawiał się m.in. w walce z Kościołem i wzmożonej germanizacji narodu. - Niemcy obchodzili akurat Dzień Sedanu, czyli zwycięstwa nad Francją w wojnie lat 1870-71. Z tej okazji odbywały się różne uroczystości. Na jednym ze spotkań publicznych ks. Möser wyraził wątpliwość, czy można się cieszyć, gdy Kościół jest w okowach - opowiada ks. Szygula. - Ktoś na niego doniósł i w konsekwencji zabroniono mu pełnienia funkcji inspektora oraz nauczania religii w szkole. Ówczesny proboszcz miał więc dużo odwagi, aby skrytykować poczynania władzy. Niemniej w pamięci miejscowych zapisał się zwłaszcza jako budowniczy Studzionki - miejsca usytuowanego przy drodze z Ujazdu do Gliwic, które znane jest z wybijającej ze źródełka wody o cudownych właściwościach. W 1759 roku obok tegoż źródła wybudowano drewnianą kaplicę. Która spróchniała i wymagała w końcu reperacji. To dlatego po stu latach zdecydowano się wybudować zamiast niej nowy kościół - już kamienny. - Istniejąca obecnie świątynia w Studzionce była wznoszona w latach 1858-61, a więc za czasów ks. Mösera - mówi ks. Werner Szygula. - Jej budowa trwała bardzo krótko. W 1862 roku kościół został poświęcony z polecenia i pozwolenia biskupa Foerstera. Źródełko znalazło się we wnętrzu świątyni - pod obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, ale woda odprowadzona jest do bocznej kaplicy, by można było zawsze ją czerpać - dodaje kapłan. Dlaczego mogiła tak zasłużonego dla Ujazdu księdza Mösera przez lata zarastała niepamięcią? Na nagrobku zryto napisy - stało się to po 1945 roku, kiedy zacierano ślady niemieckości na tym terenie. - Gdyby nie niewyraźnie zapisane na płycie nagrobnej nazwisko, które ocalało, nigdy nie odkrylibyśmy, kto jest tutaj pochowany - przyznaje Józef Wyleżoł. Z pomocą sponsorów, ujazdzianom udało się zamieścić nowe tablice na grobach kapłanów pracujących przed laty w Ujeździe. - Dziękuję panu Wojkowskiemu z Łanów (woj. śląskie) za wykonanie płyty na grobie ks. Mösera, a także panu Melichowi z Gąsiorowic za płytę nagrobną innego kapłana z Ujazdu - ks. Kublicka - mówi Józef Wyleżoł i wyraża nadzieję, że w przyszłości uda się postawić nowy nagrobek w miejscu spoczynku ks. Mösera. Justyna Lehun