Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu wzbogaciło się tego dnia o około 10 litrów krwi. - To być może kropla potrzeb w skali kraju, ale morze krwi dla każdego z potrzebujących. Wystarczy na trzy poważne operacje kardiologiczne - mówi dr Jerzy Grodzki z RCKiK. Chętnych do oddania krwi było dużo więcej (34 osoby), ale nie wszyscy - ze względów zdrowotnych - zostali zakwalifikowani. Zgłosiło się przede wszystkim dużo ludzi młodych. Marta Kochman z Departamentu Kultury UM, która krew oddawała po raz pierwszy, uzasadniała swą decyzję: - Robię to, bo może kiedyś krew będzie potrzebna moim bliskim. Wicestarosta opolski, Krzysztof Wysdak: - Kiedyś krew była potrzebna mojej siostrze, spłacam w ten sposób zaciągnięty niegdyś dług - mówił. Krew oddał także wicemarszałek Józef Kotyś, który w ostatnich latach miał kilka epizodów medycznych. Zapytany, jak ocenia skuteczność tego rodzaju akcji, stwierdził: - Każda akcja, która przynosi efekty jest potrzebna. Trzeba popularyzować ideę krwiodawstwa, bo od jej powodzenia zależeć może czyjeś życie. A krwi - jak słyszymy - ciągle brakuje, zwłaszcza w okresach letnich. Jedyny ambulans RCKIK kilka razy w tygodniu wyjeżdża do różnych miejscowości Opolszczyzny. W czasie rekordowych zbiórek (w Nysie, czy pod Uniwersytetem Opolskim) krew oddawało od 100 do 150 osób. Bywają wsie, gdzie przyjazd ambulansu traktowany jest jak uroczystość rodzinna i towarzyska. Oddaje się krew, a przy okazji spotyka ze znajomymi, rozmawia, wypija kawę. W Kamienicy pod Paczkowem cała obsługa poczęstowana została wspaniałym ciastem upieczonym przez miejscowe gospodynie. Zespół prasowy UMWO