Dyżurny ruchu skierował pociąg na niewłaściwy tor i skład zamiast w stronę Wrocławia pojechał w kierunku Nysy. Co ważne - mimo pomyłki - pociąg miał jednak prawidłowo i bezpiecznie wyznaczoną trasę przejazdu na tym torze, z odpowiednio działająca sygnalizacją. To oznacza, że nie było zagrożenia np. czołowego zderzenia z innym pociągiem. Niewykluczone, że dyżurny pomylił numery pociągów. Mężczyzna przyznał się do błędu. Zastępca dyrektora ds. eksploatacji Zakładu Linii Kolejowych w Opolu Piotr Krywult powiedział, że również maszynista - znając szlaki kolejowe oraz znaki kolejowe - nie powinien był jechać w tym kierunku. - Z obrazu semafora jasno wynikało, że jedzie nie w tym kierunku, w którym powinien - powiedział Krywult. Dodał, że zawinił brak współpracy. - Podkreślam jednak, że żadnego zagrożenia bezpieczeństwa ruchu i dla pasażerów nie było - zaznaczył. Pociąg na złym torze Wczoraj pociąg Przewozów Regionalnych relacji Opole-Brzeg wyjechał ze stacji Opole Główne o godz. 15.30. Za stacją Opole Zachodnie maszynista prowadzący skład zorientował się, że jedzie nie w kierunku Brzegu, a w kierunku Nysy do Szydłowa. Zatrzymał więc skład. Nikomu nic się nie stało, ale pasażerowie ostatecznie w trasę ruszyli z prawie półtoragodzinnym opóźnieniem. Zdarzenie jeszcze wczoraj zbadała specjalna komisja złożona z przedstawicieli Polskich Linii Kolejowych i Przewozów Regionalnych podlegająca Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych. Wicedyrektor PLK zapowiedział, że wobec winnych zdarzenia zostaną wyciągnięte konsekwencje. Dyżurny ruchu z sekcji Brzeg już został odsunięty od czynności służbowych i czeka na postępowanie. - Zostanie przesłuchiwany przez komisję - zapowiedział Piotr Krywult. Komisja będzie się też zajmować sprawą maszynisty.