Dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata - to kara dla nauczyciela za wypadek na lekcji WF, w wyniku którego uczeń doznał urazu kręgosłupa. W uzasadnieniu wyroku sąd podkreślił, że nauczyciel prowadząc lekcję, popełnił błędy i naruszył zasady bezpieczeństwa, przez co nieumyślnie doprowadził do wypadku i kalectwa 16-letniego ucznia. - Czyn przypisany oskarżonemu był czynem nieumyślnym, wynikającym tak naprawdę wyłącznie z pewnej rutyny i zaufania wobec działań, które były podejmowane wcześniej w ramach długoletniej praktyki zawodowej. W tym konkretnym przypadku te działania zawiodły - mówił, uzasadniając wyrok, sędzia Tomasz Razowski. Sędzia dodał, że ferując wyrok w zawieszeniu, na minimalny dwuletni okres próby, sąd miał też na uwadze, że tragiczne zdarzenie miało z perspektywy dotychczasowej pracy oskarżonego charakter "zupełnie jednostkowy". Do wypadku doszło w listopadzie 2004 r. 16-letni uczeń po slalomie między tyczkami wpadł na niezabezpieczoną ścianę. Po uderzeniu głową doszło do urazu kręgosłupa w odcinku szyjnym i niedowładu wszystkich kończyn. Od tamtej pory chłopak porusza się na wózku inwalidzkim. Według prokuratury nauczyciel ustawił metę slalomu zbyt blisko ściany - według ustaleń śledztwa w odległości ok. 4-5 metrów. Powołany do sprawy biegły ocenił, że odległość od ostatniego pachołka do ściany nie była bezpieczna. Według opinii, w takich przypadkach odległość, która zapewniłaby bezpieczeństwo uczniom, to ok. 10 metrów od mety slalomu do ściany. Przed wydaniem opinii biegły przeprowadził symulację, w której studenci o warunkach fizycznych zbliżonych do poszkodowanego chłopca przebiegli slalom ustawiony tak jak podczas feralnej lekcji. Z symulacji wynika, że niemożliwe było zatrzymanie się w odległości 4,5 ? 5 metrów od ściany. "Ćwiczący, jeżeli pobiegli na 100 proc. swoich możliwości, nie mieli możliwości zatrzymania się przed ścianą" - argumentował sędzia. Prokurator oskarżył nauczyciela o spowodowanie kalectwa u jednego z uczniów i narażenie pozostałych ćwiczących na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Sad uznał Jerzego K. winnym tylko pierwszego zarzutu. - W akcie oskarżenia przyjęto, że narażenie pozostałych uczniów na ciężki uszczerbek na zdrowiu miało charakter umyślny - czyli nauczyciel albo zrobił to celowo, albo wiedząc o możliwych konsekwencjach, godził się na nie. W ocenie sądu i z przebiegu procesu wynika, że żadna postać umyślności nie wchodzi tutaj w grę - wyjaśnił sędzia. Prowadzący rozprawę dodał, że w takim przypadku ściganie sprawcy nieumyślnego narażenia na utratę zdrowia odbywa się tylko na wniosek pokrzywdzonych - w tym przypadku pozostałych ćwiczących na lekcji. "Wszyscy pozostali ćwiczący oświadczyli, że nie wnoszą o ściganie nauczyciela, stąd umorzenie postępowania" - podsumował sędzia.