Do napadu doszło w nocy z soboty na niedzielę. W barze oferującym kebaby na Rynku kilkunastu mężczyzn w brutalny sposób - kopiąc, bijąc, a także używając łańcuchów, noża, a nawet wideł - zaatakowało właściciela lokalu oraz jego pracownika. Obaj są Kurdami. W barze przebywali też w tym czasie dwaj znajomi właściciela lokalu. Atakujący ugodzili właściciela baru widłami w klatkę piersiową. Mężczyzna ma też osiem szwów na wardze, a jego pracownik rozbitą głowę. Właściciel baru zaprzecza, jakoby napastnicy wygrażali mu na tle narodowościowym. - Nie krzyczeli niczego w naszą stronę, zamówili tylko kebaby i zaatakowali - powiedział w rozmowie. Jego zdaniem, straty wyniosły ok. 3 tys. zł. To nie pierwszy atak na jego lokal Mężczyzna przyznał, że to nie pierwszy atak na jego lokal. Miesiąc wcześniej zdarzył się podobny, choć nie tak agresywny, incydent, a w ostatnim roku kilka drobniejszych, słownych napaści. - Kilka dni temu ktoś, przechodząc koło baru, krzyknął, że tu jest Polska i żeby się wynosić. Ale nie wiążę z tym sobotniego napadu - powiedział Kurd. Dodał, że w związku z tymi incydentami boi się o bezpieczeństwo swoje i pracowników. Dlatego od dłuższego czasu jego lokal jest monitorowany i objęty nadzorem firmy ochroniarskiej. - Tyle, że firma po napadzie w sobotę przyjechała później niż policja, która zjawiła się ok. 10 minut po zdarzeniu, ale nikogo już nie było - powiedział przedsiębiorca. Miał w barze kije bejsbolowe Przyznał też, że z powodu tych incydentów, miał w barze kije bejsbolowe, którymi posłużył się wraz z pracownikiem podczas napadu. - Mówiłem już nawet policji, że w związku z taką sytuacją i poczuciem zagrożenia powinienem mieć broń - dodał. Rzecznik opolskiej policji Maciej Milewski powiedział, że oprócz zgłoszenia dotyczącego sobotniego napadu, wcześniej policja miała jeszcze dwa zgłoszenia od właściciela tego baru. Pierwsze z postępowań, z końca ubiegłego roku, dotyczące gróźb karalnych pod adresem właściciela baru, zostało umorzone w związku z "brakiem cech przestępstwa". Drugie się toczy, a dotyczy incydentu z 21 kwietnia. Prowadzone jest również w związku z kierowanymi pod adresem właściciela baru groźbami karalnymi. Policja gromadzi nagrania Milewski zaznaczył, że policja, badając sprawę sobotniego napadu, nie opiera się wyłącznie na materiałach z monitoringu przekazanych przez poszkodowanych. Gromadzi też nagrania z innych opolskich lokali. Podkreślił, że rozpatrywanych jest kilka motywów zdarzenia m.in. bójka związana z rozliczeniami finansowymi, nieuczciwą konkurencją, próba wymuszenia usług ochroniarskich, przypadkowy napad bandycki oraz kwestie związane z narodowością czy ksenofobią. We wtorek opolski poseł Patryk Jaki (Solidarna Polska) rozesłał oświadczenie do mediów dotyczące napadu na Kurdów. Zażądał zdecydowanych działań policji w tej sprawie i zatrzymania uczestników napadu "do końca dnia". Poseł żąda zdecydowanych działań W oświadczeniu napisał, m. in. "korzystając z uprawnień posła na Sejm, zamierzam zwrócić się z wnioskiem o udostępnienie mi wszystkich akt sprawy. (...) Jeżeli się okaże, że zaniechali (policjanci - przyp. red.) czynności - zwrócę się do prokuratury o sporządzenie wobec nich aktu oskarżenia, a do Komendanta Głównego Policji o natychmiastowe postępowanie dyscyplinarne". Rzecznik opolskiej policji powiedział, że oświadczenie posła przekaże wojewódzkiemu komendantowi policji. - Opolska policja nie będzie pod wpływem emocji piszącego aresztować kogokolwiek, mając do tego niewystarczające dowody - mówił.