- Gmina zapewniła nam mieszkania, ale meble otrzymaliśmy już od darczyńców - mówią mieszkańcy. - Resztę musimy zdobyć sami. Każda rodzina dostała po jednym, dużym pomieszczeniu. Nie ma w nich intymności. Dopiero meblościankami musimy poprzedzielać tę przestrzeń tak, żeby każdy miał własny kąt. Powodzianom najbardziej brakuje teraz mebli, dzięki którym urządzą sobie tymczasowe mieszkania. To, jak długo będą je zajmować, zależy od terminu wyremontowania zalanych pomieszczeń. A może to potrwać, bo mieszkania są całkowicie zniszczone. - Poszkodowani mogą na remonty wydać do 100 tys. złotych - mówi Maria Klimowicz, kierownik OPS. - Nie ma znaczenia, czy będą robić je samemu, czy wynajmą firmę. Warunkiem otrzymania pomocy jest dokładna wycena robót. Problem w tym, że OPS nie może rozdysponować pieniędzy jedynie na podstawie operatów szacunkowych. Określają one wysokość poniesionych strat, ale nie są wystarczająco szczegółowe. Konieczny jest dokładny kosztorys remontu, który powodzianie muszą załatwić już na własną rękę. Czyli po prostu wynająć osobę z uprawnieniami kosztorysanta. W zalanych mieszkaniach trzeba wyremontować wszystko. W jednym z nich z podłogi zaczęła wyrastać rodzina grzybków. Prawdopodobnie kani. Romuald Kubik