Do dymisji nadinsp. Leszka Marca doszło w czwartek po publikacji "Nowej Trybuny Opolskiej", która podała, że został on potajemnie nagrany podczas rozmowy z wysoko postawioną oficer policji, a "w rozmowie pełnej zażyłości mieszają się wątki służbowe i obyczajowe". Przed odwołaniem Marca komendant główny zlecił kontrolę w opolskiej komendzie wojewódzkiej. Na piątkowej konferencji prasowej w MSW Jabłoński powiedział, że kontrolerzy mają sprawdzić możliwość zainstalowania podsłuchu w gabinecie komendanta, wiarygodność nagrań i szczegóły zdarzenia. - Nam również zależy na tym, by jak najprędzej to wyjaśnić - powiedział Jabłoński. - Myślę jednak, że wczorajsza decyzja była wystarczającym sygnałem, aby pokazać państwu, że dla pewnego rodzaju zachowań, zdarzeń i praktyk nie ma żadnego pola do negocjacji, marginesu tolerancji. Stąd tak szybka decyzja podjęta przez ministra spraw wewnętrznych - podkreślił wiceminister. Pytany o innych policjantów występujących lub rzekomo wymienianych w nagraniu, Jabłoński zastrzegł, że nie ma obecnie podstaw, by przesądzać o czymkolwiek, bo procedury wyjaśniające wciąż trwają. - Jest zbyt wiele szczegółów, których jeszcze nie znamy, by komentować szczegółowe wątki całego zdarzenia. Myślę, że najistotniejsza była zasadnicza decyzja, jaką powziął minister spraw wewnętrznych i ona nie powinna pozostawiać żadnych wątpliwości, jeśli chodzi o standardy, jakie chcemy stosować - podkreślił Jabłoński. Odniósł się też do słów posła PiS Tomasza Kaczmarka, który w piątek po raz kolejny zaapelował o odwołanie komendanta głównego policji nadinsp. Marka Działoszyńskiego, tym razem w związku z doniesieniami na temat nadinsp. Marca. Jabłoński przypomniał, że na początku maja zarzutami PiS wobec Działoszyńskiego zajmowała się sejmowa komisja spraw wewnętrznych. Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz odpowiadał wówczas, że specjalnie poprosił Działoszyńskiego, by nie uczestniczył w posiedzeniu komisji, bo "jeśli się chce uzyskać wyjaśnienia od kogoś w sprawie kwestii budzących wątpliwości, to równocześnie się nie wzywa do dymisji tego kogoś". - Nie ma żadnych powodów i przesłanek, by powracać do tego tematu. Myślę, że państwo posłowie powinni byli we właściwy sposób zrozumieć odpowiedzi pana ministra Sienkiewicza. Nie mam w tej sprawie nic do dodania - powiedział Jabłoński. Marzec w przeszłości był komendantem wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim, a Jabłoński - tamtejszym wojewodą, a wcześniej marszałkiem województwa. Dziennikarze pytali więc wiceministra, czy dochodziły go wówczas niepokojące doniesienia na temat Marca. Jabłoński odpowiedział, że z tamtego czasu pamięta, że nadinspektor sprawnie doprowadził do tego, że lubuska policja jest uważana za wiodący w kraju garnizon pod względem jakości i stanu infrastruktury. "Ale to nie przesądza o tym, jaka była ocena informacji i zdarzeń, o których dowiedzieliśmy się wczoraj" - zastrzegł wiceszef MSW. Do redakcji "Nowej Trybuny Opolskiej" płytę z nagraniem przesłał anonimowy informator. W dołączonym liście napisał m.in.: "przesyłam autentyczną, nagraną w listopadzie 2012 roku płytę, która ukazuje, w jaki sposób załatwia się sprawy w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Opolu". Według gazety okoliczności mogą wskazywać na to, że rozmowa odbywa się w gabinecie komendanta. W czwartek po południu Marzec został odwołany przez szefa MSW na wniosek komendanta głównego policji. Wcześniej opolskiego komendanta w trybie pilnym wezwano do KGP, by przedstawił wyjaśnienia. Nagranie rozmowy trafiło do prokuratury. Śledczy w najbliższym czasie mają ustalić jego treść. Prokuratura zapowiada, że zapyta Marca, czy złoży wniosek o ściganie w związku z podejrzeniem, że ktoś go nielegalnie podsłuchał. Opolska prokuratura zamierza wnioskować o przekazanie sprawy innej jednostce w kraju, by uniknąć ewentualnych podejrzeń o brak bezstronności. Biuro prasowe opolskiej komendy poinformowało w czwartek, że Marzec nie będzie się wypowiadał w sprawie.