Ten blok stoi w Szymiszowie Osiedlu i należy do strzeleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Mieszkańcy bloku przy ulicy Fabrycznej nie chcą ujawniać nazwisk. W budynku, w którym znajduje się kilkadziesiąt mieszkań, tylko 4-5 rodzin płaci czynsz. Reszta mieszkańców to osoby korzystające z mieszkań socjalnych lub przeniesieni tutaj za niepłacenie czynszu w Spółdzielni Mieszkaniowej. Najczęściej trafiają tu ludzie z poważnymi problemami alkoholowymi, na których wykonano nakaz eksmisji. Jak łatwo się domyślić, trunkowość lokatorów nie zmniejszyła się wraz z przeprowadzką, więc w Szymiszowie Osiedlu stworzyli całkiem zgraną wspólnotę. Piją i nie płacą Ten blok stał się ostatnią granicą dla ludzi, którzy nie radzą sobie z życiem. Obok nich mieszkają zwyczajni lokatorzy, płacący czynsz, którzy są taktowani gorzej niż reszta członków spółdzielni. - Odkąd tu mieszkam, od 30 lat nie było żadnych poważniejszych remontów - mówi mieszkanka bloku. - W czasie, kiedy blok należał jeszcze do Wapienników wymieniono instalację elektryczną. Od kiedy blok należy do spółdzielni ani razu nie pomalowano pomieszczeń i naprawiono jedną rynnę. Trzeba ją było wkrótce naprawić po raz drugi, bo woda zalewała mieszkania na parterze. - U mnie 2 lata temu pomalowano klatkę schodową - mówi inny mieszkaniec. - Co z tego, skoro farba schodzi płatami. Drzwi na klatkę są gorsze niż do stodoły. Szpara między drzwiami a murem jest taka, że można wsadzić w nią dwa palce. W zimie, wchodząc do ciemnego korytarza, złamałem nogę. Śnieg i mróz bez przeszkód dostaje się do budynku, który oczywiście nie jest ocieplony. Mieszkańcy ogrzewają swoje mieszkania we własnym zakresie. Przy zimowych warunkach, żeby utrzymać znośną temperaturę, potrzeba około 4 ton węgla na mieszkanie. Tyle co na przeciętnej wielkości dom jednorodzinny. Ponieważ przewody kominowe nie były czyszczone od lat - dym z wyższych mieszkań często leci do położonych na niższych kondygnacjach, zamiast do komina. Większość mieszkańców musi korzystać z kranów dostępnych na korytarzu. Część doprowadziła sobie wodę do mieszkań. Ciśnienie jest tak niskie, że odkręcony kran niżej powoduje posuchę na wyższych piętrach. Ubikacje są wspólne na piętrach. Ubikacje? to za dużo powiedziane. To bardziej zabudowane sławojki. Niektórzy pozamykali sobie kabiny na kłódkę, by nie korzystali z nich sąsiedzi. - Nie mamy piwnic, więc nie ma gdzie trzymać węgla - mówi mieszkanka. - Nawet ziemniaki musimy trzymać pod łóżkiem. - Raz nie schowałem auta do garażu - mówi inny mieszkaniec bloku. - Rano zastałem je porysowane gwoździem. - Moja znajoma chciała wynająć tutaj mieszkanie - mówi jeszcze inna mieszkanka bloku. - Spółdzielnia zażądała od niej 15 tysięcy złotych kaucji. Nie mamy też możliwości wykupienia mieszkań od spółdzielni. Prezes odpowiada - Dwa lata temu zmieniły się przepisy i spółdzielnia nie może remontować jednego bloku kosztem drugiego - mówi Henryk Knapiak, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Strzelcach Opolskich. - Zadłużenie bloku przy ulicy Fabrycznej w Szymiszowie wynosi w tym momencie 67 tysięcy złotych. Najbardziej zadłużony lokator jest winny spółdzielni 14 tysięcy złotych. Według słów prezesa, w bloku wyremontowano kominy, odmalowano klatki schodowe i naprawiono część dachu. Te remonty mieszkańcy będą spłacać z funduszu remontowego przez najbliższe 1,5 roku. O jakichkolwiek nowych nie ma mowy. Na pytanie, dlaczego odmalowane klatki wyglądają tak, jak wyglądają, prezes Knapiak odpowiedział: - To bardzo stare mury. Blok pochodzi z 1890 roku. Konieczny byłby tu generalny remont z kuciem tynków włącznie. W bloku znajduje się około 10 mieszkań socjalnych, za które płaci gmina. Duża część mieszkań zadłuża się z miesiąca na miesiąc. Nie kierujemy tam już nowych mieszkańców. Przyszłość tego bloku to najprawdopodobniej mieszkania socjalne. Mieszkańcy bloku przy ulicy Fabrycznej mają więc marne widoki na przyszłość. Niewielką szansą są możliwe remonty, jakie spółdzielnia może uczynić przy pomocy tzw. "premii termomodernizacyjnej". Nawet jeżeli uda się uzyskać z tego tytułu pieniądze, nadal spłacać je będę mieszkańcy bloku przez następnych 20 lat. - Płacący czynsz mieszkańcy mają po prostu pecha, że mieszkają w takim sąsiedztwie - konkluduje prezes Knapiak. Romuald Kubik