Pożar spowodowali sami lokatorzy, którzy - jak przyznali - przelewali benzynę z baniaka do butelki, gdy obok znajdowała się zapalona świeczka. Dym wydobywający się z feralnego mieszkania zauważyła jedna z sąsiadek. To ona zaalarmowała straż pożarną. Pierwsza na miejsce dojechała OSP Szymiszów. Ogień ogarnął już całkowicie pokój i kuchnię jednego z lokali. Na miejsce ściągnięto dodatkowe jednostki - w sumie dwa zastępy strażaków zawodowych i OSP z Kalinowic, Suchej, Wysokiej, Kadłuba i Izbicka. - Mieliśmy sporo szczęścia, że ogień udało się opanować, zanim przeszedł na sąsiednie mieszkania - mówił dowodzący akcją aspirant Krzysztof Szłapa. - Gdyby do tego doszło, cały budynek by spłonął. Karetka pogotowia zabrała dwie osoby - mężczyznę i kobietę, którzy przebywali w mieszkaniu, w którym wybuchł pożar. Medycy chcieli podłączyć ich pod tlen jednak para kategorycznie odmówiła poddania się badaniom i opuściła szpital na własne życzenie. 12 innych osób, sąsiadów pogorzelców, nie mogło korzystać w weekend ze swoich mieszkań. W całym budynku został odcięty prąd. Większość musiała również wywietrzyć swoje domostwa. Dwa z nich ponadto ucierpiały wskutek akcji gaśniczej - woda zalała sufity. Wszystkim zaproponowano lokum w Zajeździe Strzeleckim. Nikt z lokatorów jednak z tej propozycji nie skorzystał - noce spędzając u krewnych i znajomych. We wtorek ma się rozpocząć naprawa sieci energetycznej. Jednak mieszkania w budynku przy ulicy Małej mogą być bez prądu aż do końca tygodnia. Naprawa sieci to nie jedyne prace jakie trzeba wykonać. - Spalone mieszkanie wymaga generalnego remontu - to wstępna opinia przedstawicieli PUKiM-u, który zarządza tą nieruchomością. - Dokładniejszy zakres robót określi rzeczoznawca. - Ta para, od czasu jak się tu sprowadziła w październiku, sprawiała problemy - mówili sąsiedzi. - Non stop trwały tam imprezy. Na początku była z nimi dwójka dzieci, ale dwa tygodnie temu policja je zabrała. Teraz spalili mieszkanie. Mało brakowało, a również i nasze poszłyby z dymem. Nie wiemy, co się jeszcze może wydarzyć. Boimy się. Zdarzenie w Szymiszowie to czwarty pożar mieszkania do jakiego doszło w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. We wrześniu z powodu zaprószenia ognia spaliło się mieszkanie w budynku socjalnym w Rożniątowie. Miesiąc później dwie osoby zginęły wskutek pożaru, do jakiego doszło w budynku komunalnym w Rozmierzy. W połowie stycznia 66-letni mężczyzna zginął w pożarze swojego mieszkania przy ul. Habryki w Strzelcach, w którym sam zaprószył ogień.