Prawie dwugodzinny koncert wypełniły piosenki i skecze zespołu Ivana Mladka. Jożin z Bażin zabrzmiał dopiero na koniec, ale publiczność czekała - bo jak mówili widzowie było warto. - Na żywo wypada sto razy lepiej niż w Internecie. Taniec Ivo Pesaka jest niesamowity. Chyba trzeba już zacząć ćwiczyć takie kroki - mówili uczestnicy koncertu, z których wielu uwieczniło piosenkę za pomocą kamer w swoich telefonach komórkowych. Wcześniej widzowie w opolskiej Hali Gwardii wysłuchali największych przebojów z 30-letniej historii Banjo Band - również tych specjalnie przygotowanych dla polskiej publiczności i zaśpiewanych po polsku. Publiczność śmiechem reagowała na żarty Mladka, który często dworował sobie ze swojego przyjaciela Ivo Pesaka. Jednak prawdziwą owację wzbudziło pierwsze w Polsce na żywo wykonanie przeboju o Józku z bagien. Historia straszydła mieszkającego gdzieś na Orawie, skradającego się przez moczary i pożerającego głównie mieszkańców Pragi, została wzbogacona o nowe elementy. W roli samolotu, z którego sypał się biały proszek - jedyna rzecz, którą można było pokonać potwora - wystąpił grający w Banjo Band na tarce i śpiewający Jan Mrazek. - Jan Mrazek ma związki z lotnictwem. Jego ojciec brał udział w bitwie o Anglię, gdzie zestrzelił 50 samolotów, w tym 21 nieprzyjacielskich"- żartował Mladek zapowiadając swój największy przebój. Po ponownym wykonaniu Jożina - już na bis - Mladek wytłumaczył, dlaczego zespół chciałby już zakończyć koncert. - Spieszymy się z powrotem do Pragi. A poza tym boimy się, żeby na tę scenę nie spadły szczątki zestrzelonego wczoraj amerykańskiego satelity - powiedział artysta.