- Chciałbym, żeby Opole było wiecznie stolicą polskiej piosenki, żeby się dorobiło pięknego amfiteatru, żeby była tu najwyższej klasy technika, wtedy piosenkarzom łatwiej będzie śpiewać - podkreślił Połomski. Dodał, że dzisiejsze festiwale różnią się od tych sprzed lat nie tylko dużo wyższą techniką, ale i tym, jacy są dziś młodzi wykonawcy. - Ja z natury jestem skromnym człowiekiem i niestety zawsze towarzyszył mi nadmiar samokrytyki. Chciałem sprostać. Ten niepotrzebny emocjonalny stan wyćwiczono we mnie w szkole teatralnej. Tam była wielka odpowiedzialność. Teraz młodzież zaczyna śpiewać nieobciążona takimi sprawami. Jest pewna siebie i przedsiębiorcza i ma to pewne dodatnie strony. Nie wiem, na jak długo to wystarczy, bo pewną samokrytykę trzeba mieć, ale oczywiście bez przesady, żeby nie przeszkadzało to w pracy - ocenił. Połomski wystąpił na festiwalu opolskim w kończącym imprezę koncercie Superduety. Zaśpiewał w nim z zespołem Łzy i Anią Wyszkoni piosenkę "Nie zapomnisz nigdy". - Chciałem, żebyśmy się bawili tą piosenką. Ja bardzo lubię duety, ale w moim wieku nie mogę już proponować mojej partnerce miłosnych, żarliwych tekstów, bo jest różnica wieku i wyglądu, a z Anią świetnie się bawimy przy tym - powiedział artysta. Połomski, gdy zaproponowano mu udział w koncercie Superduetów zastanawiał się, czy artystka, z którą przyjdzie mu pojawić się na scenie nie będzie od niego dużo wyższa. W rozmowie tak tłumaczył swoje obawy: - Teraz jest kultura obrazkowa, i w tym obrazku jaki tworzymy we dwoje z Anią nie może być dysonansu, stanowimy parę, która się ze sobą droczy, i nie może być tak, że partnerka będzie o dwie głowy ode mnie wyższa - zaznaczył.