Impreza wystartowała w 1988 roku jako Opolskie Dni Muzyki Perkusyjnej. Pierwsze dwie edycje miały wymiar tylko krajowy, gwiazdy światowego formatu zaczęły przyjeżdżać do Opola od roku 1991. Festiwal miał pięcioletnią przerwę - po powodzi w 1997 roku, która zalała Opole. - Pierwszą zagraniczną gwiazdą był Bill Bruford - perkusista legendarnych zespołów progresywnego rocka - Yes, King Crimson i Genesis - powiedział Wojtek Lasek, twórca i organizator festiwalu, wówczas dyrektor i nauczyciel opolskiej szkoły muzycznej. Przez kolejne 20 edycji festiwalu na koncertach pojawiały się gwiazdy jazzu i rocka z całego świata, m.in. Ian Paice, Paul Mastelotto, Omar Hakim, Billy Cobham, Carl Palmer, Glenn Hughes, Steve Lukather, Dave Lombardo, Simon Philips, Will Calhoun i Chester Thompson. - Gdyby ich wszystkich policzyć, to mogłoby się okazać, że - poza największymi polskimi miastami - to Opole gościło najwięcej gwiazd muzyki - ocenił Lasek. Festiwal startował w czasach, gdy nie było internetu, telefonów komórkowych, a zwykły telefon był w niewielu polskich domach. "Ja nie miałem telefonu, korzystałem z faksu na poczcie, gdzie przychodziła korespondencja od muzyków. Jeśli przyszedł faks do mnie, to pani z poczty dzwoniła do moich rodziców, którzy idąc na spacer powiadamiali mnie, że jest dla mnie wiadomość - wspominał twórca festiwalu. Pierwsze adresy artystów i agencji koncertowych Lasek znalazł w kupionej na targach muzycznych książce "Kto jest kim w muzyce". Wysyłał pocztą zaproszenia do gwiazd, a w odpowiedzi w większości otrzymywał uprzejme podziękowania, pozdrowienia i życzenia wytrwałości w dalszym organizowaniu imprezy. Przełom nastąpił podczas wizyty na jednym z niemieckich festiwali muzycznych, gdzie Lasek spotkał Bruforda, którego wcześniej listownie zapraszał do przyjazdu do Polski. "Kiedy się poznaliśmy, Bruford skojarzył mnie, powiedział, że mój list ma wciąż na swoim biurku i zaczęliśmy już konkretne rozmowy - oczywiście za pośrednictwem faksu na poczcie" - zaznaczył Lasek. Dla artystów z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych kontakt z polską rzeczywistością sprzed przemian ustrojowych był często szokiem. - Nie mogli pojąć, dlaczego żeby gdzieś zadzwonić trzeba iść do budki telefonicznej i dlaczego nasze samochody - ja miałem wtedy zdezelowanego fiata 126p - nie przypominają niczego, co jeździ po drogach Europy. Mój maluch był wielokrotnie obiektem gigantycznego zainteresowania, artyści robili sobie przy nim pamiątkowe zdjęcia - opowiadał Lasek. Zapewnił, że każdy z muzyków wywoził z Opola dobre wspomnienia, co przekładało się na coraz lepszy obraz festiwalu w środowisku zagranicznych muzyków. - Oni albo sami proponowali mi pomoc w kontaktach z kolejnymi artystami, albo ja o nią prosiłem. Dzięki tym osobistym kontaktom udało się ściągnąć do Opola kolejne gwiazdy. Później zacząłem jeździć na europejskie i światowe imprezy i targi muzyczne, gdzie nawiązywałem kolejne znajomości - wyjaśnił. Lasek od początku marzył o zaproszeniu do Polski Phila Collinsa. - Wysyłałem do niego zaproszenia i zawsze otrzymywałem odpowiedzi - grzeczne, choć odmowne. Po tym jak udało mi się zaprosić Chestera Thompsona - perkusistę, który występuje z Collinsem na koncertach - wydawało się, że jestem już blisko. Niestety nie udało się, ale nie będę się poddawał - zaznaczył. Trwają rozmowy z wykonawcami, którzy mogą wystąpić na festiwalu jesienią 2012 roku. - Rzucamy się na głębokie wody. Myślimy o Dave Grohlu, jest też pomysł na zespół Glenna Hughesa czy trio Mike Mangini-Jordan Rudess-John Petrucci, robimy też podchody pod Jimmiego Page'a. W styczniu lecę do Los Angeles żeby o tym rozmawiać - zapowiedział Lasek.