Odą do radości - hymnem zjednoczonej Europy - w wykonaniu chórów z Polski i Czech, rozpoczęły się Europejskie Dni Głuchołaz. W tym opolskim miasteczku odbędzie się jutro unijne prareferendum, na dziś zaplanowano spotkania ze zwolennikami i przeciwnikami wstąpienia Polski do UE. Imprezę otworzył barwny korowód mieszkańców gminy, młodzieży z okolicznych szkół i przedstawicieli partii zaproszonych do udziału w prareferendum. Na głuchołaskim rynku swoje stanowiska rozstawili zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy integracji. Na okolicznych kamienicach rozwieszono transparenty partyjne. Przez cały dzisiejszy dzień mieszkańcy gminy będą przysłuchiwać się argumentom obu stron, jutro będą głosować w prareferendum. Uprawnionych do głosowania jest ponad 20 tys. mieszkańców miasta i gminy. Do Głuchołaz przyjechało też sporo Czechów. Dla sąsiadów z południa przygotowano terminale do elektronicznego głosowania. Odbywa się ono przez naciśnięcie ekranu dotykowego w urządzeniu wielkości średniej walizki - zaraz po zakończeniu zbierania głosów urządzenie drukuje pełny raport z wynikami. - Większość Czechów jest za wstąpieniem do UE. Na początku maja zorganizowaliśmy u siebie prareferendum, w którym mieszkańcy głosowali wrzucając do odpowiednich pojemników białą albo czarna fasolkę. W tym "fasolowym" przedreferendum 79 proc. mieszkańców Jesenika było za Unią - powiedział burmistrz zaprzyjaźnionego z Głuchołazami Jesenika po czeskiej stronie granicy Jiri Kratky. Przeciwnicy integracji zakłócili prezentację UW Przeciwnicy integracji zakłócili dzisiaj prezentację przedstawicieli Unii Wolności przed prareferendum w Głuchołazach. Krzyczeli do nich "zdrajcy i sprzedawczyki!". Jan Lityński z UW odpowiedział na ataki, krzycząc "Kocham Unię Europejską!". W trakcie przemówień młodych działaczy UW wśród zebranych w rynku mieszkańców pojawili się przeciwnicy integracji. Na początku byli spokojni. Machali flagami "Polska tak Unia nie" i przysłuchiwali się wypowiedziom. Uaktywnili się, gdy do mikrofonu podszedł Jan Lityński z UW. Polityk zareagował na krzyki stwierdzeniem: - To, co ci panowie robią, jest obrazą dla nas. Obrazą dla tych ludzi, którzy byli wywożeni przez wiele lat do obozów sowieckich. Ci panowie nie znają nawet słowa "pan". Ci wtedy zaczęli krzyczeć do Lityńskiego "wyciągnij rękę z kieszeni chamie". - Tak do mnie krzyczeli ubecy - ripostował. Polityk nie przestał jednak mówić o zaletach wstąpienia Polski do UE. - Stoimy przed decyzją cywilizacyjną. Kim będzie Polska w najbliższej przyszłości? Jeżeli tak jak Litwini, Węgrzy i Słowacy powiemy "tak" UE, to powiemy tak dla nas wszystkich, dla Polaków, dla naszej przyszłości - mówił. Dodał, że społeczeństwo nie powinno dać się zastraszyć tym, którzy są przeciwni integracji Polski z UE. Również tę wypowiedź Lityńskiego przerwano. Kilka osób zaczęło krzyczeć "Polska tak, Unia nie!". Stający na scenie politycy UW apelowali do mieszkańców, by razem z nimi powiedzieli "Unia tak" i "Polska w UE". Spotkało się to jednak z małym odzewem. Przedstawiciele Unii Wolności schodzili ze sceny przy akompaniamencie gwizdów i okrzyków. Kamiński: PiS rozliczy ekipę Leszka Millera Poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Kamiński zaatakował rząd i SLD podczas prezentacji swojej partii w Głuchołazach. - Dzisiaj złodzieje na najwyższych szczeblach władzy nie mają nawet "złodziejskiego honoru" - powiedział. - Te skandale, których jesteśmy świadkami, pokazują wyraźnie, że w klasie politycznej zatraciło się nawet to, co przed wojną nazywało się "złodziejskim honorem". Okradają najbiedniejszych i chorych - powiedział Kamiński. Poseł Prawa i Sprawiedliwości zapowiedział, że jego partia "rozliczy ekipę Leszka Millera". Poprosił jednocześnie mieszkańców Głuchołaz, aby niezależnie od rządu zagłosowali za Polską w Unii. - Ten rząd zostanie przez nas rozliczony, ale miejscem tego rozliczenia nie może być urna przy referendum, w którym niezależnie od tego rządu trzeba głosować za Polską w Unii Europejskiej - podkreślił Kamiński. - Nie zróbmy prezentu Moskwie, głosujmy za Polską w Europie, bo jak mówił Ojciec Święty nasze miejsce jest tam - na Zachodzie, a nie na Wschodzie - zaapelował. Polityk zaznaczył, że dzisiaj największy entuzjazm wobec Unii przejawiają ci, którzy jeszcze nie tak dawno "po zupełnie odwrotnej stronie poszukiwali swoich politycznych mocodawców" i dodał, że na ich rozliczenie przyjdzie czas w najbliższych wyborach parlamentarnych. Dyduch: UE mówi "podzielimy się z wami" Unia Europejska mówi: "podzielimy się z wami" i trzeba z tego skorzystać - powiedział dzisiaj sekretarz generalny SLD Marek Dyduch w Głuchołazach podczas prezentacji swojej partii. Politycy SLD weszli na scenę na rynku przy akompaniamencie oklasków i - jednocześnie - gwizdów eurosceptyków. Prowadzący imprezę musiał zaapelować do przeciwników integracji o spokój i danie możliwości wypowiedzenia się każdej opcji. Po tych słowach gwizdy zamilkły. Jeden z sympatyków Ligi Polskich Rodzin powiedział, że "zniszczą SLD ciszą". I rzeczywiście, do końca prezentacji panował spokój. - Polska nie jest bogatym krajem. Dlatego trzeba skorzystać z szansy, a tą szansą jest Unia Europejska. Ona właśnie wydziela wiele środków finansowych, które są nam potrzebne na rozwój. UE mówi: podzielimy się z wami, oczywiście w pewnej proporcji. Nie wierzymy, że ktoś coś da nam za darmo, ale wierzymy w to, że jeżeli chcą nas w tej Unii, to się trochę podzielą - powiedział do zebranych Dyduch. Zdaniem Dyducha, możemy liczyć na dofinansowanie inwestycji drogowych. Ponadto "dzięki pieniądzom unii uregulujemy rzeki i zrestrukturyzujemy wieś, górnictwo i hutnictwo". Sekretarz generalny SLD podkreślił, że Polska jest "zapóźniona w rozwoju o 30 lat od najbiedniejszego kraju UE. (...) Jak mamy nadrobić ten dystans, nie będąc w UE" - pytał retorycznie. Pozostali przedstawiciele SLD podkreślali, że samorządy po wejściu do UE mogą liczyć na pieniądze na największe bolączki w regionach. Zapewniali, ze UE to przede wszystkim "rozwój dla kraju, dla jego wszystkich mieszkańców".