Kropielnica ma skłonić wiernych do żegnania się, przed czym często się powstrzymywali się z obawy przed zarazkami.- Ludzie dość powściągliwie, wręcz nawet niechętnie maczają palce w kropielnicy, aby dokonać znaku krzyża, więc wymyśliliśmy dozownik, który powoduje, że zawsze świeża woda spływa na palce - mówi ks. Andrzej Hanich, proboszcz parafii. Konstruktorem urządzenia jest znajomy proboszcza - majsterkowicz Łukasz Widawski. Jego wynalazek nawet wysyła SMS-y do proboszcza, że woda się kończy. - Wysyła statystyki z ilością dozowań, czyli w zależności od tego, ile razy była podłożona ręka, tyle zapisuje się w pamięci - mówi Widawski. Parafianie nieufający nowoczesnym urządzeniom mogą skorzystać z tradycyjnego naczynia z wodą święconą, które znajduje się obok.