- W Kielczy wieczorami nie można wytrzymać na dworze - mówi Cecylia Cieślik, sołtys wsi. - Mieszkańcy szczelnie zamykają w domach wszystkie okna mimo upałów. W ciągu dnia sytuacja nie jest wiele lepsza. Na szczęście w naszej strefie klimatycznej komary nie roznoszą groźnych chorób. Ukąszenie nie spowoduje malarii czy zapalenia mózgu. Może być jednak groźne dla małych dzieci, które bardziej podatne są na alergie. Nawet jeżeli nie grozi ono poważną chorobą, swędzenia po ataku hordy komarów są wyjątkowo dokuczliwe. - W ustawie o inspekcji sanitarnej nie ma zapisu o zwalczaniu komarów - mówi Krystyna Kanoza, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Strzelcach Opolskich. - Być może w związku z sytuacją popowodziową otrzymamy specjalne wytyczne w tej sprawie. Na tę chwilę jednak sanepid takich zadań nie ma. Narzuconego obowiązku walki z plagą komarów nie mają też gminy. Niemniej, niektóre z nich wynajmują specjalistyczne firmy specjalizujące się w zwalczaniu owadów. Wrocław wydał na ten cel 400 tysięcy złotych. Dla mniejszych (i biedniejszych) gmin, takich jak Zawadzkie, to ogromny wydatek. Czy jest szansa, że podejmie takie działania? - Komary nie są sprawą tylko lokalną - mówi wiceburmistrz, Janusz Szampera. - Te bestie potrafią latać po 15 kilometrów, więc musza być likwidowane na większych obszarach. Przedstawiciele gmin całego powiatu rozmawiali w starostwie na temat skoordynowanej akcji. Żeby zrobić opryski trzeba poczekać na pewną pogodę. Skuteczne są tylko wtedy, kiedy przez trzy dni nie ma opadów deszczu. Na skuteczne zwalczenie komarów trzeba więc będzie poczekać i radzić sobie domowymi sposobami. Romuald Kubik