To miało być pewne zwycięstwo za trzy punkty: Zaksa grała u siebie, a ostatnio w meczu towarzyskim łatwo pokonała sosnowiczan. - Ta pewność siebie i nonszalancja zgubiły mój zespół, choć ostrzegaliśmy chłopaków, że w PLS-ie nie ma słabych rywali - mówił po meczu rozczarowany Kazimierz Pietrzyk, prezes Zaksy Kędzierzyn-Koźle. - Moi zawodnicy myśleli, że rywale nie potrafią grać w siatkówkę i w konsekwencji straciliśmy bardzo ważny punkt, którego na koniec sezonu może nam brakować. Poziom spotkania najtrafniej ocenił rozgrywający Zaksy Łukasz Żygadło: - Był to czarny poniedziałek nie tylko na giełdzie. Martwi nas stracony punkt, a poziom spotkania był żenujący. Kędzierzynianie zaczęli mecz bardzo ospale i nieoczekiwanie przegrali pierwszego seta do 18. W drugim co prawda zmietli rywali z parkietu, wygrywając do 16, by w trzeciej partii znów, będąc zbyt pewnymi siebie, ulec. Gospodarze, podrażnieni, wygrali czwartego seta do 11, a potem tie-break. Nie zmienia to faktu, iż stracili punkt. Wiadomość pochodzi z oficjalnej strony ZAK. S. A. Kędzierzyn-Koźle.