- Miałam chłopaka. Rozstałam się z nim, jednak ten nie mógł się z tym pogodzić. Nagabywał mnie SMS-ami. Pisał, że mnie nadal kocha, groził, że sobie coś zrobi, jeśli do niego nie wrócę. Każdego dnia otrzymywałam dziesiątki wiadomości tekstowych. Bardzo przeszkadzało mi to w codziennym życiu. W pracy byłam rozkojarzona, denerwowałam się... - skarży się Joanna, 25-latka ze Strzelec. Joanna, jak wielu użytkowników komórek, stała się ofiarą stalkingu, czyli złośliwego i powtarzającego się nagabywania, naprzykrzania i prześladowania. Jak twierdzą psycholodzy, takie uporczywe dręczenie może doprowadzić ofiarę do załamania nerwowego, a nawet samobójstwa. Od czerwca tego roku w Polsce obowiązują przepisy, zgodnie z którymi za nękanie telefonami, SMS-ami, a także za wykorzystywanie wizerunku pokrzywdzonego, jego danych oraz niezgodne z jego wolą działania na portalach społecznościowych grożą karą pozbawienia wolności do 3 lat. Jeśli nękanie doprowadzi poszkodowanego do próby samobójczej, to stalker może trafić do więzienia nawet na 10 lat. - Strzelecka policja prowadzi obecnie jedno postępowanie w sprawie stalkingu - mówi Beata Kocur ze strzeleckiej komendy policji. - Osób, które borykają się z tym problemem, jest na pewno o wiele więcej. Jeśli ktoś przez uporczywe nękanie czuje się zastraszony, ma z tego tytułu kłopoty - powinien zgłosić to na policję. Często już sam fakt powiadomienia organów ścigania wystarczy, by stalker zaprzestał swojej działalności. Pamiętajmy też, by należycie chronić swoje dane i nie ujawniać numerów telefonu w sieci - nigdy nie wiadomo bowiem, do kogo trafią...