Sąd w Opolu uznał go za winnego przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści osobistej i poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Burmistrz twierdził, że grochówka została zamówiona na imprezę dla młodzieży i tam skonsumowana. Sąd nie dał wiary tym wyjaśnieniom. - W świetle zgromadzonego materiału dowodowego wina i sprawstwo oskarżonego nie budziły wątpliwości - oświadczył sędzia Artur Tomaszewski. Zdaniem sądu grochówka od początku była przeznaczona na festyn wyborczy, a działania burmistrza miały na celu tylko ukrycie prawdy i upozorowanie tego, że grochówka rzekomo była przeznaczona dla młodzieży uczestniczącej w projekcie "Świat Przyjaciół". Według ustaleń sądu grochówkę - zamówioną w jednostce wojskowej - zawieziono na festyn wojskowym transportem. Burmistrz osobiście pokierował żołnierzy na miejsce festynu i poinstruował ich jak mają wydawać zupę uczestnikom imprezy. Dodatkowo ustalono, że impreza "Świat przyjaciół" skończyła się w dniu festynu wyborczego, a ostatnia grupa uczestników wyjechała z Ozimka tego dnia rano - stąd grochówka nie mogła być i nie była przeznaczona dla młodzieży. Burmistrz wyjaśniał, że grochówkę zamówiono dla młodzieży, ale w związku z wyjazdem uczestników - aby zupa się nie zmarnowała - została rozdzielona w różne miejsca. - Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego, uznając je tylko za przyjętą linię obrony, zmierzającą do uniknięcia odpowiedzialności karnej - ocenił sędzia. Sąd skazał burmistrza również na grzywnę 3 tys. zł i nakazał mu wyrównanie strat poniesionych przez urząd - zapłatę ponad 2 tys. zł wydanych na grochówkę. Zgodnie z uzasadnieniem wyroku działanie burmistrza miało na celu zyskanie sympatii uczestników festynu - wyborców i sympatyków mniejszości niemieckiej. Prokurator w akcie oskarżenia zarzucał mu działanie w celu uzyskania poparcia w kolejnych wyborach samorządowych. Sąd nie zgodził się z tą argumentacją. - Takie twierdzenie musi być poparte konkretnymi dowodami, a nie opierać się tylko na domniemaniu, że dostarczenie grochówki na festyn wyborczy bezpośrednio spowodowało, że oskarżony został umieszczony na liście wyborczej i został z niej wybrany - powiedział sędzia. Ogłoszeniu wyroku przysłuchiwała się kilkudziesięcioosobowa grupa sympatyków burmistrza, których zdaniem cała sprawa jest wynikiem nagonki na Jana L. Sam burmistrz nie chciał po ogłoszeniu werdyktu rozmawiać z dziennikarzami. Nie wiadomo, czy zamierza odwoływać się od decyzji sądu. Jeżeli wyrok się uprawomocni, Jan L. utraci swój urząd.