- Nie doszło ani do żądania, ani do przyjęcia korzyści majątkowej. Ktoś po prostu pomógł klubowi sportowemu - podkreślił sędzia Mariusz Ulman. Sąd orzekł na rzecz wszystkich oskarżonych zwrot części kosztów z tytułu ustanowienia obrońców, i obciążył Skarb Państwa kosztami procesu. Prokurator oskarżył Jolantę B. o przyjęcie kilkunastu tysięcy złotych łapówki w zamian za wydanie w 2009 roku pozytywnej decyzji administracyjnej. Z materiałów zgromadzonych przez CBŚ miało wynikać, że biznesmen Zbigniew P. wpłacił pieniądze na konto jednego z nyskich klubów sportowych w zamian za pozytywne załatwienie korzystnej decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu - dojazdu do planowanej stacji benzynowej. Pieniądze - 18,3 tys. zł. wpłynęły na konto klubu, ale w ocenie sądu nie miało to żadnego związku z interesami Zbigniewa P. Jedną z przesłanek, która przesądziła o uniewinnieniu oskarżonych było to, że wpłacenie pieniędzy odbyło się po tym, gdy wszystkie sprawy, o których załatwienie starał się Zbigniew P. zostały rozpatrzone negatywnie. - Nie toczyło się już nic z jego wniosku. Nie miał w tym żadnego "interesu", żeby dawać łapówkę - argumentował sędzia. Z wyroku uniewinniającego bardzo zadowolona była burmistrz, która konsekwentnie nie przyznawała się do winy. Jolanta B. nie chciała rozmawiać z prasą, reprezentujący ją adwokat podkreślił, że materiał dowodowy jednoznacznie przemawiał na korzyść jego klientki. Sprawę burmistrz prowadziła prokuratura okręgowa w Gliwicach. Obecny na ogłoszeniu wyroku prokurator Tomasz Pietreczek zapowiedział że złoży wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i najprawdopodobniej wniesie apelację. - Wyrok nie jest satysfakcjonujący. Znam ustalenia faktyczne i mam wrażenie, że nie wszystko zostało przez sąd wzięte pod uwagę. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem rozważę złożenie apelacji, ale jest to wysoce prawdopodobne - zapowiedział prokurator.