We wrześniu 2009 r., po pierwszym procesie, sąd w Nysie uznał obydwu oskarżonych lekarzy za winnych i skazał ich na kary więzienia w zawieszeniu oraz grzywny. Po apelacji Sąd Okręgowy w Opolu w styczniu 2010 r. uchylił ten wyrok. Jak poinformowała PAP Ewa Kosowska-Korniak z biura prasowego opolskiego sądu, orzekający stwierdzili w środę, że niesłusznie oddalono w trakcie poprzedniego, drugiego już w tej sprawie, procesu, wnioski o przesłuchanie biegłych. - Sąd uznał, że w przypadku gdy były dwie opinie biegłych krańcowo odmienne, należało wezwać ich i przesłuchać, rozstrzygając w ten sposób wątpliwości. Tymczasem nyski sąd tego nie zrobił, w związku z czym - zdaniem sądu odwoławczego - wyrok zapadł przedwcześnie - wyjaśniła Kosowska-Korniak. W czerwcu 2004 r. mieszkanka podnyskiej miejscowości zgłosiła się do Szpitala Miejskiego w Nysie z niespełna pięcioletnim synem, który wymiotował i gorączkował. Dziecko miało kilka tygodni wcześniej wycinany wyrostek, a potem przeszło świnkę. Z akt sprawy wynika, że kobieta trafiła do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, skąd lekarz, zapisując leki, odesłał ją z synem do domu. W drodze do domu dziecko jednak czuło się bardzo źle, więc matka wróciła do szpitala. Tam chłopca zostawiono na obserwacji. Lekarze podejrzewali zapalenie trzustki, potem świnkowe zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu. W związku z tym dziecko w stanie ciężkim, nieprzytomne, z zapaleniem mózgu i opon mózgowych przewieziono na OIOM do Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. Po kilku dniach zostało przeniesione do Kliniki Chorób Zakaźnych Dzieci we Wrocławiu. Matka skarży się, że dziecko zostało źle zdiagnozowane. W trakcie procesu w tej sprawie zasięgnięto opinii biegłych z Łodzi i Katowic. Ci ostatni uznali, że postępowanie lekarzy było prawidłowe i adekwatne do zmieniającego się stanu pacjenta. Nie dopatrzyli się zaniechań czy błędów lekarskich, uznając, że stan chorego pięciolatka wynikał z samoistnego rozwoju choroby. Tej opinii dał wiarę sąd, który odrzucił opinię biegłych z Łodzi, którzy byli odmiennego zdania i dopatrzyli się błędów oskarżonych. Sąd uznał wówczas, że opinia łódzkich ekspertów jest "nieprzekonująca" i "zawiera liczne mankamenty", np. jest niepełna, momentami lakoniczna czy nieprecyzyjna.