Sędzia Sądu Okręgowego w Opolu Jerzy Wojteczek, uzasadniając wtorkowy wyrok, powiedział, że zachowanie, jakiego miał się dopuścić oskarżony, było naganne i bezsensowne, ale należy raz jeszcze przyjrzeć się dowodom w sprawie i stwierdzić, czy rzeczywiście doszło do złamania przepisów ustawy o ochronie zwierząt. Bartłomieja B. oskarżono o to, że w lutym ubiegłego roku pod jednym z marketów w Nysie zabił gołębia, który wpadł do jego samochodu na parkingu przed sklepem, urywając zwierzęciu głowę. Zdarzenie zarejestrował sklepowy monitoring. Na tej podstawie i na podstawie zeznań świadków sąd pierwszej instancji uznał 20-latka za winnego i skazał na miesiąc więzienia i tysiąc zł nawiązki na rzecz jednego ze stowarzyszeń działających na rzecz zwierząt. Apelację wniósł obrońca mężczyzny, zdaniem którego sąd niesłusznie uznał, że zachowanie 20-latka było wysoce szkodliwie społeczne. W uzasadnieniu czyn 20-latka adwokat nazwał "karygodnym wybrykiem () podyktowanym młodzieńczą głupotą". Zaznaczył jednak, że kara jest rażąco niewspółmierna i że nyski sąd niesłusznie odnosił zdarzenie związane z zabiciem gołębia do czynów, za które oskarżony był wcześniej karany, czyli za udział w bójce i pobiciu. Nyski sądu uznał, że "u oskarżonego występuje znaczy stopień demoralizacji". Sędzia z Nysy zaznaczył też, że 20-latek nie zasługuje na dobrodziejstwo zawieszenia kary więzienia, bo mogłoby to wzmocnić jego poczucie bezkarności i spowodować przekonanie, że "przemoc jest sposobem na życie". W opinii sądu pierwszej instancji w trakcie odbywania miesięcznej kary 20-latek mógłby "przemyśleć swoje dotychczasowe zachowanie i wyciągnąć wnioski". Kara miała być też sygnałem dla środowiska i znajomych oskarżonego, że tego typu zachowania są wykrywane i podlegają "zdecydowanej reakcji organów wymiaru sprawiedliwości".