Archeolodzy biorący udział w pracach Instytutu Pamięci Narodowej na tzw. polanie śmierci koło Barutu zakończyli prace po trzech tygodniach, a nie jak planowali - po miesiącu. Wykonali w sumie ok. 1,5 tys. odwiertów. "Wykonaliśmy w tym czasie nawet więcej niż planowaliśmy. Teraz zgromadzony materiał należy zbadać" - powiedział PAP naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN we Wrocławiu, a zarazem pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego dr hab. Krzysztof Szwagrzyk. Badaczom IPN nie udało się znaleźć w Barucie zbiorowej mogiły żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flame ps. Bartek, których we wrześniu 1946 r. zwabili właśnie w to miejsce, a następnie zamordowali wysadzając w powietrze funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Według Szwagrzyka znalezione na polanie śmierci ludzkie szczątki ponad wszelką wątpliwość potwierdzają teorię wybuchu, w którym zginęli żołnierze "Bartka". Archeolodzy odsłonili również fundament stodoły, w której miał być popełniony mord. "Odkryliśmy w tych fundamentach miejsca, w których podłożono ładunki wybuchowe. Trzy z tych miejsc są wyraźnie widoczne, jedno mniej" - powiedział Szwagrzyk. Badacze wykonali na polanie w sumie ok. 1,5 tys. odwiertów w odległościach półmetrowych. "Gdyby miał się na niej znajdować zbiorowy grób, to byśmy na pewno na niego trafili" - ocenił Szwagrzyk. Badacze sprawdzili też wiele miejsc w okolicznym lesie. "Jesteśmy dziś niemal pewni, że ci, którzy dokonali zbrodni, zebrali resztki ciał, by zatrzeć ślady i pochowali je w nieznanym, innym miejscu" - podsumował badacz. Zebrane ludzkie szczątki trafią do wrocławskiego Zakładu Medycy Sądowej. "Potem chcemy zaproponować środowiskom kombatanckim i rodzinom ofiar, by we wrześniu, w rocznicę mordu, pochować wydobyte przez nas fragmenty kości w fundamentach stodoły na polanie śmierci w Barucie" - wyjawił Szwagrzyk. Poinformował też, że badacze IPN wrócą jeszcze do Barutu w tym roku jesienią. Uroczysko Hubertus, zwane też polaną śmierci, jest symbolem mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 200 żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Henryka Flamego ps. Bartek. Zdaniem Szwagrzyka ok. 60 z nich zostało zamordowanych właśnie koło Barutu, a pozostali w nieodnalezionym ciągle miejscu na terenie Opolszczyzny. Żołnierze "Bartka" zostali podstępem zwabieni przez Urząd Bezpieczeństwa na Opolszczyznę z Podbeskidzia, gdzie walczyli i skąd pochodzili. Operacja miała kryptonim "Lawina". Obiecano im przerzut na Zachód. Transport żołnierzy Henryka Flame zorganizowało jednak UB. Pod Barutem, na uroczysku Hubertus, żołnierzy stłoczono w stojącej tam stodole i wysadzono w powietrze. Prace archeologiczne w Barucie prowadzone są w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego IPN "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956".