Jak powiedział jeden z organizatorów i pomysłodawców spływu Adam Giet, w tegorocznej edycji imprezy wzięli udział członkowie klubu morsów z Dębowej (woj. opolskie), ale też goście z Kalisza, Wrocławia, Opola, Raciborza, Nowej Soli czy Tarnowskich Gór. - Zgłoszeń mieliśmy 29, a ostatecznie do wody ze względu na stan zdrowia weszło 26 osób. Cztery z nich uczestniczyły w spływie po raz pierwszy - podał Giet. Spływ ukończyły 23 osoby, trzy wyszły z wody wcześniej. Uczestnicy spływu płynęli w piankach płetwonurków, maskach, z rurkami i przypiętymi płetwami. Zaopatrzeni byli też w plastikowe pływaki. Według kolejnego ze współorganizatorów i pierwszego z uczestników, który przypłynął na metę spływu Janusza Tyki, temperatura wody w sobotę wynosiła ok. 2 stopni, a powietrza ok. minus siedmiu. - Planowaliśmy, że spływ odbędzie się w Odrze, jak przed rokiem, ale niestety Odra zamarzła. Dlatego zdecydowaliśmy się przepłynąć Kłodnicę - wyjaśnił Tyka. W spływie w Kędzierzynie-Koźlu wzięły udział dwie panie. Najstarszym jego uczestnikiem był prawie 64-letni Marian Hampel z Raciborza - od pięciu sezonów mors, a od trzech lat uczestnik spływu. - Siła ducha jest siłą ciała - dlatego dałem radę - zapewniał z uśmiechem po wyjściu z wody. - Na trasie w pewnym momencie zrobiło mi się dość zimno, ale się nie poddałem. Żeby się przygotować do spływu, trochę ostatnio biegałem, a wcześniej jeździłem na rowerze. Ale najważniejsze to przełamać opór wewnętrzny - dodał. Po spływie odbyło się ognisko, a morsy z Dębowej wykąpały się w przerębli wyciętej w Odrze. Wieczorem uczestnicy spływu wezmą udział w Balu Płetwonurka. Organizatorami spływu był klub Morsy Dębowa, Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe z Kędzierzyna-Koźla i Ochotnicza Straż Pożarna Oddział Ratownictwa Wodnego z Koźla.