Po przebadaniu próbek w Narodowym Instytucie Leków w Warszawie okazało się, że są to środki popularnie zwane dopalaczami; wszystkie zawierają substancje psychoaktywne - powiedziała dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu Marzena Nanowska-Geisler. - Kara została nałożona za wprowadzanie tych produktów do obrotu - dodała. Zapowiedziała też, że wkrótce na firmę zostanie nałożona kolejna kara w wysokości 60 tys. zł. Sklep kontrolowano bowiem trzy razy - nałożone 120 tys. zł kary dotyczy tylko pierwszych dwóch kontroli, podczas których wykryto dopalacze. Drugiej kary jeszcze nie nałożono ze względu na obowiązujące sanepid terminy postępowania administracyjnego - wyjaśniła. Sprawę zgłosił jeden z mieszkańców Sklep zamknięto w połowie stycznia, po tym jak mieszkaniec Opola przyniósł do sanepidu próbkę artykułów rozdawanych w promocji przez firmę. Jeszcze tego samego dnia opolski sanepid, w asyście policji, skontrolował sklep, zatrzymując próbki towarów. - Były to m.in. saszetki z suszem roślinnym czy fiolki z białym proszkiem sprzedawane jako artykuły dekoracyjne z substancją zapachową - wyjaśniła Nanowska-Geisler. Mimo decyzji o zamknięciu sklepu placówka przez kolejne dwa dni była otwarta. W związku z tym sanepid skontrolował ją jeszcze dwukrotnie. - W sumie zabezpieczono dziewięć próbek różnych produktów i zatrzymano po 10 do 25 opakowań każdego z nich - dodał kierownik oddziału higieny żywności opolskiej powiatowej stacji sanepidu Piotr Mendak Marzena Nanowska-Geisler dodała, że sanepidowi bardzo zależało na szybkim rozstrzygnięciu sprawy, gdyż sklep jest usytuowany w pobliżu szkół średnich. - Wiemy, że ukarana przez nas firma złożyła odwołania do opolskiego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w sprawie decyzji o zamknięciu sklepu - dodała dyrektor powiatowego sanepidu w Opolu. Wpłynięcie odwołań potwierdziła rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Opolu Małgorzata Gudełajtis. - Otrzymaliśmy dwa odwołania. Trwa analiza zebranych materiałów dowodowych - powiedziała. Postępowanie ws. dopalaczy prowadzi na Opolszczyźnie także sanepid w Kluczborku. Tam dopalacze były sprzedawane w salonie gier jako "odświeżacze do komputerów". Rzecz wyszła na jaw w listopadzie ub. r. - Sprawa jest w toku - powiedziała dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kluczborku Małgorzata Zabierowska. Kilkadziesiąt przypadków zatruć Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; do 2010 r. można było je legalnie kupić w Polsce - były sprzedawane w specjalnych sklepach m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie albo nawozy do roślin. W październiku 2010 r. służby sanitarne przeprowadziły akcję, w wyniku której zamknięto prawie 1400 placówek oferujących dopalacze. Nowelizacja ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, która zakazuje produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, czyli np. dopalaczy, została przyjęta pod koniec 2010 r., w kwietniu 2011 r. dopisano kolejne substancje. W grudniu 2012 r. zanotowano w całym kraju 42 przypadki zatruć dopalaczami, a w całym 2012 roku 185 (najwięcej w województwie łódzkim i śląskim). Inspekcja sanitarna w 2012 r. skontrowała 548 punktów podejrzanych o handel dopalaczami, zajęto ponad 16 tys. różnego typu produktów. Służby sanitarne nałożyły kary finansowe na łączną kwotę 495 tys. zł i złożyły 15 zawiadomień do prokuratury w związku ze stwierdzeniem w składzie zabezpieczonych produktów zakazanych substancji.