Chyba że się ktoś chwilę zastanowi: powiada odpowiedzialny minister (jak się domyślam, pasek jest skutkiem jego porannej obecności w studio, którą przespałem), że wybuduje WIĘKSZOŚĆ dróg, które obiecał wybudować. Czyli że zapowiedzi, którą wielokrotnie składał, i którą jego rząd potwierdzał - nie spełni. Uda się wybudować "większość" (Ile to większość: 99 proc. czy 51proc.? Mamy, przypomnę, dopiero rok 2010.), czyli, mówiąc po ludzku, NIE UDA SIĘ wybudować zapowiedzianych na Euro 2012 dróg. I taki jest zwięzły wniosek z rozmowy z ministrem, który powinni dziennikarze umieścić na pasku, gdyby byli naprawdę dziennikarzami: w rozmowie z naszą stacją minister infrastruktury przyznał, że nie uda się wybudować obiecanych na Euro 2012 autostrad. A nie upowszechniać wykrętne sformułowanie ministra, zasłaniając się tym, że tylko cytują. Jeśli ich robota ma polegać na podstawianiu oficjelom mikrofonów i cytowaniu ich światłych słów, to mogą spadać. Czemu zwracam uwagę na ten drobiazg? Po pierwsze dlatego, że od wielu miesięcy takie propagandowe ustawianie wszelkich informacji tak, aby dobrze brzmiały dla władzy, jest częste, a już od czasu objęcia przez PO pełni władzy na Polską wręcz powszechne. Wczorajsza "Gazeta Wyborcza" na przykład zrobiła czołówkę z zapowiedzi, że rząd będzie reformował. Tytuł, podobnie jak wspomniany pasek z ekranu, wtłacza w czaszkę podświadomy przekaz: no, dobrze jest, rząd się wreszcie wziął do pracy. Kto zadał sobie trud nawet pobieżnej lektury (Tylko kto, po co? Przecież ta gazeta funkcjonuje jako swego rodzaju znak plemienny, a nie jako źródło informacji.), stwierdzić musi, że nie ma tam ani jednej nowej informacji, ba, między Bogiem a prawdą, nie ma tam żadnej w ogóle informacji. Dużo ple ple, tego, co powiedział jeden czy drugi poseł, co by kto chciał, że powstanie zespół, który przemyśli założenia i przygotuje preliminarz procesowania nad przyjęciem wdrożenia intensyfikacji prac studyjnych w temacie... Ani jednego konkretu! Ale grunt, że jest tytuł, wielki, na pierwszej stronie: będzie lepiej! Po drugie i ważniejsze: pamięć. Niepostrzeżenie wszedłem w wiek zgredowski, którego przekleństwem jest właśnie pamięć. Pamiętam jeszcze towarzysza Gierka i "propagandę sukcesu". Pamiętam wielkie tytuły na pierwszych stronach o tym, co będzie, wprowadzające do wstępniaka zawierającego li tylko taką informację, że partia postanowiła powołać zespół, który przygotuje założenia... dajmy na to, uregulowania Wisły. Styl poinformowania rodaków o tym, że obiecanych na rok 2012 autostrad nie uda się wybudować, to był wręcz modelowy, charakterystyczny sznyt komunistycznego bełkotu. Może ktoś przypomina sobie - bo rzecz była wielokrotnie przywoływana we wspomnieniowych programach - Laskowika, Smolenia i Schuberta na "odwilżowym" kabaretonie "Z tyłu sklepu" z roku 1980. "Towaru nie będzie, traktor się zepsuł" - mówi Rudi. Na to Laskowik: "Co to znaczy, się zepsuł? Koło się urwało? A ile traktor ma kół? Cztery? To trzy dobre zostały - i tak trzeba mówić, trzy dobre!" Rudi: "Przecież to to samo". Laskowik: "Ale jak brzmi! Trzy dobre!". A publiczność tarza się ze śmiechu, bo widzi, że to właśnie kwintesencja mowy, jaką od lat częstują ją "czynniki oficjalne". Strajk sierpniowy wybuchł w stoczni, czyli tam, gdzie robotnicy mogli się uważać za pieszczochów systemu, gdzie dostawali największe pieniądze, mieli rozmaite boki i dodatki. A jednak się zbuntowali. Dlaczego? Bo tacy byli pazerni? Każdy historyk i socjolog potwierdzi, że szło nie tylko o drożyznę i puste półki. Ludzie wybuchli, bo mieli dość kłamstwa, jakim ich zasypywano, dość deptania ich godności. W 30. rocznicę sierpnia jakiś politycznie nieuświadomiony reporter zaczął się najniepotrzebniej zastanawiać, gdzie było to miejsce, w którym Wałęsa przeskoczył płot. I, głupia sprawa, okazało się, że tam w ogóle nie było żadnego płotu. To jak Wałęsa się dostał do stoczni? Uwaga, zbliżenie: "Nie pamiętam" - odpowiada były bohater. A może jednak motorówką? Przez lata wyśmiewano Gwiazdę i Walentynowicz, ale jednak coraz bardziej wychodzi na to, że w tej rocznicowej szafie jest jakiś trup, i strasznie śmierdzi. Sam Wałęsa wielokrotnie powtarzał, że "rozegrał" ubeków, że ich wykołował... Może miał na myśli to, że do stoczni dotarł z ich błogosławieństwem, żeby strajk zakończył, co faktycznie zrobił, przewodząc jakiemuś dziwnemu, samozwańczemu komitetowi podpisał "porozumienie płacowe" i ogłosił zakończenie strajku. I dopiero gdy kobiety zaczęły zatrzymywać wychodzących, w imię solidarności z innymi strajkującymi, których, jeśli stocznia ruszy, MO po prostu wdepcze w glebę - uświadomił sobie, że albo wsiądzie na tego konia i chwyci szansę, by zostać przywódcą właśnie się rodzącego ruchu, albo spadnie w niebyt i będzie nikim, chwilowym przewodniczącym - kapitulantem, a miejsce w historii dostanie się komu innemu? Może tak było. Wałęsa powiada, że nie pamięta, i że to nieważne; ważne, że wykołował ubecję, rozegrał ich, wygrał. Kręci i kłamie od lat, a wraz z nim kręci i kłamie cała opiniotwórcza elita, która dobrze przecież wie, z jakiego powodu za prezydentury Wałęsy smutni panowie bezprawnie zabierali i niszczyli archiwa, i kto im kazał, ale twardo trzyma się wersji propagandowej, bo ludziska muszą mieć bohatera. Sierpień - jak bitwa pod Lenino. Pod Lenino też nie było całkiem tak, jak przez cały peerel co roku powtarzano na akademiach, i właściwie prywatnie wszyscy ludzie władzy, a zwłaszcza wojskowi, to wiedzieli. Ale to był mit władzy, więc na głos wolno było tylko powtarzać zatwierdzone frazesy. Kłamstwo co do historii - patrzcie państwo, profesor Friszke latami pisał biografię Kuronia i nie napisał. Biografia kolejnego wielkiego bohatera - niecenzuralna! Odważył się w końcu opisać tylko wybrane fragmenty, te bez wątpienia chwalebne. Kłamstwo co do dnia bieżącego - jesteśmy dziewiątą gospodarką świata, zieloną wyspą rozwoju, trzy koła nam zostały dobre! Kłamstwo na kłamstwie - aferę hazardową zmyślił były szef CBA, katastrofę spowodował pilot i były prezydent. I pogarda. Nie ta herbertowska "dla szpiclów, katów, tchórzy" - bynajmniej. Szpicle i tchórze mają się dziś świetnie, a kaci śpią spokojnie, wiedząc, że jeśli ktoś zapuka do nich o szóstej rano, to tylko mleczarz. Pogarda jest dla tych, którzy nie godzą się na powszechne zakłamanie, na ukrywanie prawdy o faktycznym stanie Polski, o rosnącej piramidzie długów, powszechnym marnotrawstwie, bałaganie, brudnych sprawkach władzy. W ten sposób stają się godnymi pogardy "pisdzielcami", starymi, niewykształconymi i z małych ośrodków. Kłamstwo i deptanie godności. Źle się to kończy dla władzy, nawet gdy każdy ma swój kawałek ścierwa do rzucenia na grill. A już zwłaszcza, gdy zaczyna go dla niektórych brakować. Trzydzieści lat... Ileż to się musiało zmienić, żeby się w końcu nic nie zmieniło. Rafał Ziemkiewicz PS. Przypominam o Wielkim Konkursie Ziemkiewicza Dla Mend Internetowych I Nie Tylko. Są cenne nagrody, a faworytów na razie nie widzę. Wiele osób pisujących na tym forum ma niepowtarzalną szansę. Nie marnujcie jej! Szczegóły konkursu na profilu "Rafał Ziemkiewicz - Osoba Publiczna" na Facebooku.