To naprawdę ciekawe: twierdzenie, że Adam Michnik jest kimś ważnym, nieoczekiwanie zaczęło być oszołomstwem. Jeszcze kilka lat temu politycznie niepoprawna była teza odwrotna. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" co trzeci dzień dostawał jakąś międzynarodową nagrodę bądź honorowy tytuł, pisano dlań laudacje i publikowano je potem w wysokonakładowej prasie, a druga strona jego gazety z kronikarską pieczołowitością odnotowywała najdrobniejsze nawet michnikalia, czy była to wypowiedź słuchacza Radia Maryja, czy satyryczny rysunek Raczkowskiego. Niechby ktoś wtedy się ośmielił powiedzieć, że Adam Michnik nie jest nikim ważnym ani wpływowym! A dziś? Ot, jeden z wielu publicystów, coś tam pisał, miał nawet swoje grono wielbicieli, ale twierdzić, że był ważny, że wpłynął na kształt III RP, robić z niego jakiegoś "demiurga", to, powtarza zgodny chórek, absurd, bzdura i obsesja. Podobnie z jego gazetą. Wcale nie dyktowała żadnych intelektualnych mód i nie sprawowała żadnego "rządu dusz", gdzie tam - po prostu taka sobie gazeta, jedna z wielu... No, nie jestem specjalistą od duszy Adama Michnika, ale sądzę z jego publicystyki, fakt, że obrońcy Michnika za najskuteczniejszy sposób pomniejszenia jego win przyjęli pomniejszenie go w ogóle, musi go przyprawiać o niezłą irytację. Zwłaszcza, że chyba nigdy się szef "Wyborczej" nie spodziewał, że ma aż tylu krytyków. Nagle okazało się, że jest ich cały tłum. I nie chodzi bynajmniej o takich ludzi jak Rybiński, Michalski czy niżej podpisany, chodzi o tych właśnie, którzy bronią go dziś przed podejrzeniem, jakoby zasadniczo wpłynął na jakość polskiej publicznej debaty. Wszyscy oni składają obowiązkowe deklaracje, że też się z Michnikiem nie zgadzali, że "często" się z nim nie zgadzali, że zwłaszcza się z nim nie zgadzali w sprawie lustracji i toastów z komunistycznymi generałami. Nie zgadzałem się, piszę jeden w drugiego, i dawałem temu wyraz, ale dziś, kiedy Michnik, z którym się często nie zgadzałem, zwłaszcza w wymienionych sprawach, jest "opluwany", "kopany" i "kąsany po łydkach", to ja mimo dzielących nas różnic staję w jego obronie... Patrzcie państwo, to ci dopiero - przez tyle lat Michnik miał tak liczne grono krytyków, zwłaszcza w sprawach, które stawiał najmocniej, a ja nic nie zauważyłem. Nie wiem, gdzie wspomniani autorzy swemu sprzeciwowi dawali wyraz. Może na imieninach u cioci? Może w jakichś intymnych zapiskach? Bo publicznie na pewno nie, od zbyt dawna śledzę publiczną debatę i zanadto jestem na ten wątek wyczulony, żebym dał sobie wcisnąć ciemnotę. "To nie Michnik wykreował Balcerowicza... Nie on był akuszerem triumfu AWS i jej równie bezprzykładnej klęski... nie Michnik zapewnił prezydenturę Kwaśniewskiemu... nie on stworzył sektę Rydzyka, watahy Leppera, hufce Giertycha..." - wylicza w "Polityce" Tomasz Wołek. A kto to zrobił? Z logiki tekstu wynika, że Jan Paweł II . "Rząd dusz piastował w Polsce nie żaden Michnik - lecz (...) Jan Paweł II", oznajmia Wołek. Mniejsza już o określenie "żaden Michnik", które jeszcze rok temu na pewno zapewne by uznała "Polityka" za niedopuszczalne, ale także w przewalaniu winy za III RP na Jana Pawła II nie jest Wołek oryginalny. III RP była Polską Jana Pawła II, zawodzi chórek jej obrońców, którym nagle zabrakło innych autorytetów. No pewnie, wbrew fałszerstwom oszołomów, którzy przypisywali mu antykomunizm, konszachty z Reaganem i decydującą rolę w obaleniu władzy sowietów, to Papież właśnie wymyślił zasadę "władza w zamian za pieniądze i bezkarność"; możliwe nawet, że osobiście dyrygował z Watykanu przeprowadzeniem w nowy ustrój nienaruszonych struktur peerelu, z wojskowymi i cywilnymi specsłużbami na czele! Wszystko to bardzo zabawne, ale jakoś nie chce mi się w takie dyskusje zbyt głęboko wchodzić. Kiedy czternaście lat temu ówczesny premier Jan Olszewski zadał pytanie "Czyja Polska?", większość obrońców III RP wywodziła, że to pytanie głupie, bo nieważne czyja, ważne jaka. No to proszę teraz o konsekwencję i o skupienie się właśnie na tym, JAKA była, czy raczej jaka nadal jest III Rzeczpospolita. Bo mam wrażenie, że cały ten krzyk o to, czy można ją nazwać Polską Michnika i Kiszczaka służy uniknięciu tej właśnie, znacznie ważniejszej dyskusji. Zresztą, kto był patronem III RP, to ja akurat wiem już od dawna i dawno temu to napisałem. Nie Papież, nie Michnik, i nawet nie Kiszczak. Tylko, zgodnie z numerem porządkowym, Trzech Muszkieterów: Etos, Pornos i Kompromis. Taki to był kraj, i, niestety, nie za bardzo się jak dotąd zmienił. Rafał A. Ziemkiewicz