Idiotyczną, bo gdy się używa idiotycznych pojęć, a takim właśnie jest modny potworek językowy "homofobia", to nie można powiedzieć niczego, co by nie było idiotyzmem. Prawidłowa odpowiedź polskiego Sejmu powinna brzmieć mniej więcej tak: "W Polsce nie ma niepokojących przejawów rasizmu ani szowinizmu, a już na tle krajów, których europarlamentarzyści najostrzej nas oskarżają, wydajemy się od tych plag całkowicie wolni. Natomiast co do 'homofobii' to słowo wzięte z ideologicznego żargonu pewnych środowisk nie oznacza niczego, co mogłoby realnie istnieć albo nie istnieć. Używając takiego pojęcia, europarlament ośmieszył się i odebrał swojej rezolucji powagę". Ewentualnie można by jeszcze dodać, że jeśli europarlament chce zarzucać nam dyskryminację homoseksualistów, niech pofatyguje się wymyślić jakiś konkretny przykład. Bo do polskiego rzecznika praw obywatelskich od lat nie wpłynął ani jeden wniosek, który by takowy przykład mógł stanowić. I tyle. Kto przejmuje od wojującej lewicy wymyślone przez nią słowo-wytrych, już przegrał. Użycie określenia "fobia" równa się stwierdzeniu, że za jakimiś rzeczywistymi lub wyimaginowanymi krzywdami homoseksualistów stoi irracjonalny lęk przed nimi. Nic podobnego. Ludzie się homoseksualizmem brzydzą, nie lubią - ale z lękiem nie ma to nic wspólnego. Ja sam nie lubię gejów - zaznaczam, że nie uważam tego słowa za synonim "homoseksualisty" - tak samo jak nie lubię komunistów czy feministek, jako heroldów ideologii szkodliwej i głupiej, natomiast lęku przed nimi dopatrzyć się w sobie nie mogę. Nawet, jeśli uznać, że owa "fobia" - jak w słowie "ksenofobia" - oznaczać ma nie tyle lęk, co, powiedzmy, uprzedzenie, nadal nie ma na to kretyńskie słowo zgody. Fakt, że wielu ludzi nie godzi się na oddawanie parom homoseksualnym dzieci, nie wynika z uprzedzeń wobec nich, tylko z troski o dzieci. Fakt, że opowiadamy się przeciwko zrównywaniu jednopłciowych konkubinatów w prawach z normalnymi rodzinami ma również całkowicie racjonalne podstawy - płynie z troski o zdrową strukturę społeczną, o ochronę tego, czego niezbędnie potrzebuje ono do rozwoju. Wszystko to jest słuszne albo nie (to znaczy, słuszne, ale dopuśćmy, że ktoś może sądzić inaczej), ale nie ma nic wspólnego ani z lękiem, ani z uprzedzeniem. A już kompletną manipulacją jest stawianie przywiązania do tradycyjnych wartości, które ruch homoseksualny stara się zniszczyć, na równi z rasizmem. Z jakiegoś powodu komuniści nie wpadli na to, aby swoim przeciwnikom zarzucać "komufobię", czy nawet (zważywszy, że mianowali się reprezentantami robotników, tak jak dziś geje twierdzą, że reprezentują homoseksualistów, a feministki - kobiety) "robofobię". Tego propagandowego wynalazku dokonała dopiero nowa lewica. Wpuściła do mowy mediów propagandowe słówko, które fałszuje język pojęciowy i każdą dyskusję, w której jest używane, nieuchronnie sprowadza na manowce. Pilnujmy polszczyzny, aby nie była takimi potworkami zaśmiecana. Panów polityków upraszam o to szczególnie.