Tym akurat, bo wpadł mi w ręce najnowszy numer jednego z wyspecjalizowanych w takiej produkcji magazynów. Na jego okładce znalazły się trzy postaci, rzekomo ekspedientki jednego z hipermarketów. Piszę rzekomo, bo jeśli się odrobinę przyjrzeć, widać wyraźnie, że postaci te są dziełem komputerowego grafika - do złudzenia przypominają postaci z gier komputerowych. Diabli wiedzą, może są nawet złożone z tych samych elementów, zawartych w jakimś standardowym oprogramowaniu? Ale przecież nie tylko ta okładka, cały przemysł, produkujący na użytek frajerów gołe baby, jest jednym wielkim oszustwem. Gwiazdka serialu może mieć cycki jak koza i opony na brzuchu jak maskotka Michelina, a na rozkładówce będzie się prezentować okazale. Można nawet wziąć pierwszą z brzegu babinę z nosem jak hamulec u karuzeli, twarzą jak wyjedzony słonecznik i nogami ułana krechowieckiego, a operator fotoszopa i tak zrobi z niej bóstwo. Mnie to już nie zaszkodzi, mam swoje lata. Ale potem na efekt pracy operatora fotoszopa rzuca się młodzież. Młody idiota ogląda te grafiki komputerowe w przekonaniu, że tak właśnie wygląda kobieta. Kiedy już uda się mu rozebrać jakąś koleżankę, przeżyje straszliwe rozczarowanie i będzie się musiał ustawić w długiej kolejce podobnych sobie frustratów do gabinetu seksuologa. W tym samym czasie jego koleżanka wraz z rówieśnicami zapełnią poczekalnie specjalistów od anoreksji i bulimii, bo, niestety, w naturze zlikwidować naturalnych kształtów ciała nie daje się tak łatwo, jak przy użyciu komputera. I nikt z nich nie wpadnie na pomysł, by zaskarżyć magazyny dla panów o odszkodowanie. Chociaż... Rafał A. Ziemkiewicz