Ostatnie dni pokazały, że wszystkie te podziały mają charakter drugorzędny: są sprawy, które sprawiają, że wszyscy polscy duchowni przemawiają jednym głosem. Niestety, nie chodzi tu o kwestie doktryny wiary czy nadrzędne wartości moralne. Chodzi o teczki kapłanów - kapusiów. Niby nie od dziś wiadomo, że tacy byli. I że było ich sporo - od 10 do 15 procent. Ale emocje wzbudziło dopiero pojawianie się konkretnych nazwisk. Ludzie księdza Rydzyka z góry wszelkie zarzuty ogłosili kłamstwem i częścią szerokiej kampanii oszczerstw prowadzonej przez wiadome siły. Stać ich na taki luksus, fanatyczna wiara w Ojca Dyrektora jest na tyle silna, że jeśli pewnego dnia ogłosi on, że księżyc jest zbudowany z zielonego sera i tylko rozległy żydo-masoński spisek sfałszował tę prawdę, to znajdzie się kilkadziesiąt tysięcy ludzi, którzy święcie w to uwierzą. Inni wypowiadają się ostrożniej. Ale wszyscy w tym samym duchu: wara! Teczki księży powinny zostać przekazane Kościołowi. To nasza sprawa, nic komu do niej. Świeccy nie mają prawa wiedzieć o hańbiących sprawkach swych duszpasterzy. Oczywiście, żądanie zamknięcia części archiwów IPN i przekazania ich na wieczne ukrycie pod suknem jest niemoralne i kompromitujące. Aż dziw, że oburzeni naruszeniem interesów swojej firmy hierarchowie nie zdają sobie sprawy, co w ten sposób powiedzieli wiernym. A powiedzieli tyle, że tak samo, jak adwokaci czy radcy prawni, jak pracownicy aparatu partyjnego, urzędnicy tego czy owego działu, tak samo księża czują się elitarną korporacją zawodową i kiedy w grę wchodzi ich egoistyczny, korporacyjny interes, kiedy zagrożeni są "nasi", będą ich bronić ze wszystkich sił, na bok odkładając wszystkie szczytne sprawy. Przykre. Rafał A. Ziemkiewicz