To, że pierwsze informacje dotyczące śmierci generała Petelickiego mówiły o "postrzałach", przesądza właściwie o wszystkim. Nie ma takiej możliwości, by dziennikarz pisząc to pomylił się czy oparł na nieprecyzyjnych informacjach. Skoro napisał - znaczy, że tak jest. A może inaczej - tak było, dopóki fachowcy od zaciemniania rzeczywistości i mącenia ludziom w głowach nie wzięli się do roboty. Wzięli się i od razu z "postrzałów" zrobił się "postrzał". I od razu obwieszczono, że najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja o samobójstwie. Kto w to uwierzy? Jak to samobójstwo? Bez badań toksykologicznych? Bez świadków? Bez listu pożegnalnego? No chyba, że list był i w nim ujawniono całą prawdę, tylko że go czym prędzej schowano, bo był zbyt kompromitujący dla rządzącej jaczejki. Ale to też nie przesądza o niczym. Bo przecież list mógł zostać napisany pod presją, a ktoś mógł generała do strzału zmusić. Wszak był człowiekiem dla władzy niewygodnym. To on ujawnił haniebny sms, który rządzący rozsyłali sobie po katastrofie smoleńskiej. W polskiej rzeczywistości, w naszej smętnej tuskokracji nic nie może dziać się bez drugiego dna i tajemnych powodów rodzących się w okolicach "szarej sieci" łączącej biznes, politykę, spec służby i Bóg wie co jeszcze. Ktoś umiera na serce? Toż takie rzeczy nie mają prawa się zdarzyć! Ktoś ginie zamordowany przez niezrównoważonego psychicznie syna? To mało prawdopodobne, a już w przypadku kogoś, kto był wiceministrem transportu i mógł być ekspertem ws. katastrofy smoleńskiej, wręcz niemożliwe! Samobójstwo człowieka wywodzącego się ze służb? Nigdy! To są twardziele, którzy nie mogą popaść w depresję, albo przeżywać chwili załamania! A wiara w to, że jest inaczej, to naiwność, o ile nie wręcz głupota! I tu nawet nie warto stawiać pytań czy powątpiewać. Tu trzeba pisać wprost i bez osłonek - niczym szefowa Solidarnych 2010 dowodząca, że "pod osłoną wrzasku igrzysk znika fizycznie następna osoba w Polsce, (...) To kolejne z serii samobójstw osób publicznych za "rządów miłości" Donalda Tuska. Tak się składa, że znów był to ktoś, kto ujawniał patologię władzy i alarmował o demontażu państwa. (...) Tak więc widać, że PO może bezkarnie zrobić wszystko. W każdej dziedzinie życia. PR-owymi zabiegami obezwładnili społeczeństwo, które nie reaguje na coraz wyraźniejszą sowietyzację polskiej rzeczywistości. Do tego stopnia, że "niewygodni" są fizycznie eliminowani, a my wciąż udajemy, że to demokratyczny rząd demokratycznego kraju." Święte słowa, święte słowa. Zaprawdę powiadam wam bowiem, że w tym kraju giną i umierają ostatnio wyłącznie ludzie nieprzychylni władzy. Nawet jeśli głośno swej niepokorności nieujawniający - to skrywający tajemnice, dla władzy zabójcze. Cała reszta żyje w świetnym zdrowiu i nikt z jej grona jakoś nie umiera przed osiągnięciem wieku sędziwego. I warto by ludzie przejrzeli wreszcie na oczy, nie dali się ogłupiać rządowej propagandzie i posłusznym władzy mediom. Prawda wreszcie zwycięży! Nasza prawda! Konrad Piasecki *w tekście wykorzystałem fragmenty autentycznych maili, komentarzy i twittów, które dotarły do mnie po śmierci generała Petelickiego.