Plotkę, że Aleksander Kwaśniewski będzie razem z Lechem Wałęsą podpisywał deklarację obrony praw człowieka, usłyszałem już kilka dni temu. Poszedłem tym tropem. Zadzwoniłem tu i ówdzie. Rzecz okazała się mocno mgławicowa. Choć rzeczywiście w otoczeniu ex-prezydenta i nie tylko w nim pojawiło się ostatnio co najmniej kilka pomysłów na to, w jakie formy ubrać jego wiosenne-polityczne ożywienie. Padają hasła "ruch", "koalicja wzorowana na włoskim drzewie oliwnym", ale wszystko to jest nawet nie w fazie gotowej idei a jakiegoś jej zalążka, który owszem może rozkwitnąć, ale i - równie dobrze - obrócić się w niwecz i umrzeć śmiercią naturalną. "Dziennik" poszedł odważnie. Z pomysłu deklaracji zrobił ruch. Z mgławicy - gwiazdę. A z Kwaśniewskiego człowieka zdeterminowanego, by wrócić do polityki. A tak moim zdaniem nie jest. Pan Ex snuł niegdyś piękne plany na post-prezydenckie czasy. Sekretarz ONZ, posada w NATO, specjalny wysłannik Unii Europejskiej. Nic, ale to absolutnie nic z tego nie wyszło. Poudzielał się więc trochę, za dobre pieniądze edukując amerykańską młodzież, ale ileż można żyć wykładami. Zwłaszcza, że w oczy zaglądają mu kłopoty w kraju. A to dostaje brzytwą-Oleksym, a to musi się tłumaczyć w prokuraturze, a to ktoś zapyta go o, podobno diabelnie drogie, zegarki, które z lubością nosi. Warto więc spróbować ucieczki do przodu. Stąd medialna aktywność. Ale na niej może się skończyć. Pamiętacie, jak Kwaśniewski miał patronować jakiemuś ruchowi, który wystartowałby w wyborach europejskich? Były plany, marzenia, zapowiedzi. A gdy przyszło do decyzji - prezydent się rozmyślił. Tak może być i teraz. Może, choć nie musi. Aleksander Kwaśniewski to niewątpliwie człowiek obdarzony dużym politycznym talentem. I dlatego nie wróżę, by - jeśli chciałby coś tworzyć - robił to już teraz. Czy nie lepiej poczekać do gorącego przedwyborczego czasu i wtedy podbijać serca urokiem nowości? A ten urok może być całkiem sporym zagrożeniem. Zwłaszcza dla Platformy Obywatelskiej. Polaryzacja sceny politycznej na PiS braci Kaczyńskich z jednej i centro-lewicę Kwaśniewskiego i Olechowskiego z drugiej strony, może stworzyć żarna, które solidnie przemielą wyborcze szanse partii Tuska. Tylko - błagam i proszę, proszę i błagam - niech żarna Kwaśniewskiego nie noszą nalepki Ruchu Obrony Praw Człowieka. Nawiązywanie do pięknej tradycji ROPCiO, niech będzie zarezerwowane dla twórców tego Ruchu. Posługiwanie się nią przez ówczesnego działacza Socjalistycznego Związku Studentów i PZPR - nawet święcie przekonanego dziś, że jest podsłuchiwany, inwigilowany i prześladowany - byłoby naprawdę farsą. I to niestety, niespecjalnie zabawną. Konrad Piasecki k.piasecki@rmf.fm