Na liście zasług Lecha Kaczyńskiego budowa Muzeum Powstania Warszawskiego świeci blaskiem jasnym, być może najjaśniejszym. Fakt, że władze stolicy, czy państwa, przez lata nie podjęły wysiłku stworzenia muzealnego hołdu dla największej i chyba najbardziej tragicznej w naszych dziejach bitwy - rzeczywiście nie jest chwalebny, ale mówienie nad grobami powstańców o wolnej Polsce która "chciała mieszać to, co dobre i to, co złe, chciała odejść od pewnych elementarnych ocen w imię ochrony interesów, które z interesami naszego kraju nie miały nic wspólnego" pachną mi aberracją. O III RP można oczywiście powiedzieć sporo złego, ale akurat świętowanie rocznic powstańczych nie było jej najsłabszą stroną. Doskonale pamiętam wielkie spory jakie towarzyszyły zaplanowanym z rozmachem uroczystościom w sierpniu 1994 roku. Dyskutowano, czy zaproszenie prezydentów Niemiec i Rosji nie jest nadużyciem i jak wyglądać powinny uroczystości pogrzebowe generała Bora Komorowskiego. Jedni chcieli ceremonii rycerskiej, inni wojskowej, budziło to ogromne emocje, ale - jako żywo - trudno dowodzić, że tych uroczystości nie było. Politycy PiS usiłują dowieść, że, gdyby nie oni i - przede wszystkim - warszawska i krajowa prezydentura Lecha Kaczyńskiego, to o warszawskich powstańcach wszyscy by zapomnieli. Zgodzę się, że stołeczna ekipa Kaczyńskiego podniosła obchody na dużo wyższy - emocjonalny i honorowy - poziom, że po części, dzięki nim, 1 sierpnia staje się coraz bardziej świętem i ogólnopaństwowym, ale i ludzkim. Ale te zasługi nie dają nikomu mandatu do zawłaszczania pamięci o Powstaniu Warszawskim. Nie dają też mandatu, do tego, by w czasie rocznicowych obchodów załatwiać bieżące interesy polityczne. Słowa o rządach PiS w czasie których "ci, którzy byli potężni, i mieli się czego bać, jeżeli mieli coś na sumieniu" czy o "następnym roku " w którym "ten czas, który przeżywamy dzisiaj, będziemy mieli już za sobą" zwiastują, że prezydent znów postanowił zaostrzyć kurs i jawić się jako surowy i ponury Ojciec Narodu. Ma oczywiście do tego pełne prawo. Mam jednak prośbę. Niech prezydent mówi takie rzeczy przy innych okazjach. Bo akurat uroczystości rocznicowe są ku temu okazją najgorszą.