Ring wolny. Starcie I PiS wymyśla nieco kuriozalną ideę tworzenia bloków w wyborach samorządowych. Ta konstrukcja prawno-ordynacyjna już na pierwszy rzut oka wydaje się zawiła niczym labirynt Dedala, ale co tam zawiłości, skoro można coś na tym wygrać. Ordynacja zostaje wyciągnięta zza pazuchy i wrzucona do porządku obrad Sejmu. A przecież miesiąc temu ówczesny prezes, dzisiejszy prezes-premier mówił, że już za późno na jakiekolwiek zmiany w ordynacji. Hmm... Starcie II zaczyna się od krzyku rozpaczy. To krzyczą Platforma i SLD. Krzyczą strasznie głośno. A najbardziej nie podoba im się to, że PiS chce zmienić ordynację tuż przed wyborami. Tak to rzeczywiście nie jest miłe, ale, zaraz, zaraz - kto zmieniał przed czterema laty, tuż przed wyborami ordynację i w ostatniej chwili wprowadzał bezpośrednie wybory prezydentów, wójtów i burmistrzów? Poszperajmy w pamięci i dogrzebmy się wiedzy, że robiły to pospołu SLD z Platformą. Hmm... Starcie III to starcie nocne z poranną dogrywką. Opozycja zrywa kworum. PiS jest zaskoczony. Posłowie, którzy już jechali sobie na wakacje muszą wrócić do Sejmu. To straszne.... PiSowcy są wściekli, mówią, że to hańba, że jak ktoś jest w Sejmie to musi głosować, że to naruszanie reguł i wstyd. Najbardziej wzburzony jest Marek Jurek. Tak, tak, ten sam Marek Jurek, który przez 16 laty nie wziął udziału w głosowaniu Zgromadzenia Narodowego i pozwolił generałowi Jaruzelskiemu zostać prezydentem. To czy warto jeszcze przypominać, jak PiS w Warszawie zrywając kworum opóźniał wygaśnięcie mandatu Lecha Kaczyńskiego? Hmm... Starcie IV odbywa się przy wtórze cichego kwilenia opozycji, która narzeka, że nowa ordynacja faworyzuje rządzącą koalicję. Jak to faworyzuje? Czy jest w niej napisane, że jak ktoś ma premiera to dostaje automatycznie jakieś dodatkowe mandaty? Czy zabrania ona tworzyć innym koalicję? Mógł Kaczyński z Lepperem, może i Tusk z Olejniczakiem. Reguły są dla wszystkich takie same, tylko trzeba umieć z nich skorzystać. To po co kwilić? Starcie V to kuriozum. Okazuje się bowiem, że ta wyciągnięta zza pazuchy ordynacja uniemożliwia start w wyborach Marcinkiewiczowi. PiS uważa bowiem, że jak ktoś nie mieszka w jakimś mieście czy gminie to nie powinien nią rządzić. Uważa, a raczej uważał, bo jak sobie przypomina, że przecież ten Marcinkiewicz.... O cholera! Aaaa... to się ten przepis wycofa.... I będzie po kłopocie. Dogrywka. Jest sobota, godzina 12.37. Kończy się ostatnie głosowanie. Mija 10 sekund. I oto Sejm z ringu zamienia się w bieżnię. Bez słowa przesady. To jakim sprintem popisują się posłowie, by być na początku kolejki do wymeldowania się z hotelu i zamówienia sejmowego samochodu, może imponować. Koniec męczarni. Ring wolny, starć nie będzie przez miesiąc! Konrad Piasecki - Panorama TVP 2