Czy premier Szydło tak musi?
Słucham wywodów premier Szydło, która nieudolnie tłumaczy, dlaczego ludzie manifestują w obronie demokracji i Trybunału, i zastanawiam się, czy ona tak z siebie, czy dlatego, że tak musi.
"Demokratyczny wybór nowej władzy jest podważany przez tych, którzy boją się utraty wpływów" - mówi Beata Sz., chyba zupełnie nie zdając sobie sprawy, że wchodzi w buty najgłupszych propagandystów czasów PRL, którzy wmawiali ludziom, że w czerwcu 1956 robotników w Poznaniu podburzali szpiedzy imperializmu, i pogrobowcy AK.
Że rok 1968 zorganizowali "polityczni bankruci", którzy, wykorzystując nieświadomą młodzież, chcą wrócić do władzy. A opozycja, KOR, ROPCiO, to "zawodowi wichrzyciele" i "elementy antysocjalistyczne".
Ech, tak mogli gadać ludzie, którzy z demokratyczną debatą nie mieli nic wspólnego, nie znali jej. A skąd ten język powraca w 2015 roku?
PiS-wcy tacy są podejrzliwi, wszędzie widzą spiski, czy są tak prymitywni?
Zdumiewa mnie zdumienie Beaty Szydło, Andrzeja Dudy, prawicowych dziennikarzy, że ludzie demonstrują. I próby tłumaczenia tego wszystkiego krecią robotą i żalem za traconymi fruktami. Więc jak, najpierw KOD był zbieraniną komunistów i złodziei, teraz jest zgromadzeniem ludzi, których PiS za chwilę wyrzuci z pracy?
No, jeżeli to towarzystwo dalej tak będzie uważało, to rzeczywiście może nie dotrwać do końca kadencji ...
A przecież odpowiedź, dlaczego tylu Polaków zaufało PiS-owi (nawiasem mówiąc, Platforma i SLD miały swego czasu lepsze wyniki), i dlaczego tak szybko na ten PiS zaczynają kręcić nosem, jest dość prosta.
Ludzie mieli dość Platformy, jej partyjniactwa, szklanych sufitów, stanowisk tylko dla swoich, naginania prawa, aroganckich wypowiedzi itd. To musiało się skończyć, i 25 października się skończyło.
I co się teraz okazuje?
Ano to, że PiS, który miał wprowadzić coś nowego, z ochotą wskakuje w buty platformersów, jeszcze ciepłe, i robi to samo, tylko bardziej bezczelnie, i nie po trochu, tylko na całego.
Tamci brali łyżeczką - ci chochlą.
Tamci do Trybunału Konstytucyjnego przemycili dwóch nadprogramowych sędziów, ci w ogóle rozwalają Trybunał. Żeby nie działał.
Tamci wprowadzali do ministerstw i urzędów swoich ludzi po cichu, na przykład na tzw. "pełniących obowiązki", ci z hukiem.
W tym tygodniu w Sejmie ma być przegłosowana nowelizacja ustawy o służbie cywilnej. Ta nowelizacja będzie dawała możliwość powołania na szefa służby cywilnej osoby, która nie jest urzędnikiem służby cywilnej, znosi też wymóg, by w okresie ostatnich pięciu lat nie był on członkiem jakiejkolwiek partii.
Poza tym, likwiduje konkursy, pozwalając obsadzać wyższe stanowiska w służbie cywilnej w drodze powołania. A żeby było jeszcze ciekawiej, projekt nowelizacji przewiduje, że wyżsi urzędnicy służby cywilnej po 30 dniach od wejścia ustawy automatycznie tracą swoje stanowiska, no, chyba coś im zostanie zaproponowane...
Nie ma co się rozwodzić - ustawa likwiduje służbę cywilną, likwiduje korpus urzędników, powraca do dawnych czasów, kiedy to partia decydowała kto ma być dyrektorem a kto referentem. Więc w praktyce oznacza ona nie tylko powszechną czystkę, ale i to, że ministerstwa zasypie armia PiS-owskich nominatów.
Dorzućmy do tego wielką wymianę kadr w spółkach skarbu państwa, gdzie władzę biorą PiS-owscy posłowie, radni, działacze...
Znów nie liczy się to, co kto ma w głowie, tylko jaką legitymację w kieszeni.
Za chwilę do Sejmu trafić ma również ustawa medialna. A chodzi w niej tylko o jedno - żeby przejąć media publiczne, żeby wyrzucić pracujących tam dziennikarzy i przyjąć PiS-owskich. Innej filozofii tu nie ma.
Okazuje się więc, że - jeśli chodzi o Polskę - PiS postawił dobre pytania, dzięki temu wygrał wybory, ale udziela na nie złej odpowiedzi.
Gdy im mówię - rozwalacie Trybunał, czyli chcecie uchwalać ustawy łamiące konstytucję, za chwilę podporządkujecie sobie sędziów, a potem komisję wyborczą, to mi odpowiadają, że Platforma zaczęła... Jakbym słyszał Ławrowa!
Zamiast rządów prawa mamy więc miażdżenie Trybunału, zamiast odpartyjniania państwa, mamy jego upartyjnianie, zamiast próby budowy Polski dla wszystkich, mamy próbę przejęcia Polski przez jedną partię.
PiS tego zresztą nie ukrywa, oferta jest na stole: narodowi proponowana jest transakcja - my wam 500 na dziecko, a wy cicho-sza, gdy weźmiemy stołki.
Niektórych to cieszy.
Rafał Ziemkiewicz, mój sąsiad z Interii, elegancko tłumaczy, jako właściciel hektarów, że świnie głośno kwiczą, gdy odgania się je od koryta. Hmm, nie mam hektarów, ale zapytałem znajomych rolników, jak to z tym jest. Więc mi powiedzieli, że świnie najgłośniej kwiczą, gdy widzą pełne koryto, i do niego, przepychając się i tratując, pędzą.
I taka jest moja odpowiedź dla wszystkim tych, którzy pytają mnie, skąd ten rejwach w Polsce, podniecenie, i zawrót głowy u różnych ludzi.
Robert Walenciak