Ktoś będący jednym z największych beneficjentów transformacji po 1989 roku, uwłaszczonym na wielomilionowym majątku i obdarowanym akcjami sprywatyzowanego banku, raczej nie powinien pomstować na nieprawości III RP i tych, którzy w tym okresie faktycznie czy rzekomo się dorobili. Lecz premier RP nie ma takich skrupułów. Ktoś będący starym kawalerem, publicznie okazującym bliskie relacje ze swoją dwukrotnie rozwiedzioną i trzykrotnie zamężną bratanicą, raczej nie powinien opiewać świętości tradycyjnej rodziny i potępiać wszystkich, którzy żyją poza sakramentalnymi, heteroseksualnymi związkami małżeńskimi. Prezes rządzącej partii się jednak nie mityguje. Ktoś występujący niegdyś z discopolowym zespołem wyśpiewującym seksistowskie, wulgarne i obsceniczne piosenki mógłby wykazać się oględnością w okazywaniu rzekomego zgorszenia postulatami osób domagających się równych praw bez względu na orientację seksualną. Marszałek podlaski bynajmniej się nie wstydzi. Małopolska kurator oświaty permanentnie protestuje przeciwko edukacji seksualnej w szkołach, oskarżając rodziców i nauczycieli pragnących przekazać uczniom i uczennicom wiedzę o świadomym i odpowiedzialnym życiu seksualnym i rodzicielstwie o rzekomą ich "seksualizację". Pisowski wojewoda podzielił jej stanowisko, zakazując właśnie edukacji seksualnej w Krakowie (anulował uchwałę kierunkową rady miasta zalecającą edukację seksualną w krakowskich szkołach). Przypadek zwalczania edukacji seksualnej w szkołach, gdy we własnej rodzinie doświadczyło się ciąży uczennicy, jest podobny. W każdym razie ktoś znający z autopsji skutki braku przygotowania dziecka do świadomego i odpowiedzialnego życia seksualnego, a jednocześnie urągający tym, którzy chcieliby swoim i cudzym dzieciom takie przygotowanie zapewnić, postępuje obłudnie. I też korzysta z sytuacji szantażu moralnego, w jakiej znajdują się oponenci, pod jego osłoną od wielu miesięcy szczując i pomstując na nauczycieli i rodziców, którzy chcą dzieciom przekazać wiedzę, jakiej ona przekazać nie potrafiła.