Odczytanie i zinterpretowanie wyników jest o wiele prostsze niż po pierwszej turze, bo rywalizacja tym razem odbyła się w formie dwuosobowych pojedynków, gdzie zwycięzca i przegrany są wskazani w sposób jednoznaczny. Na kilkaset takich pojedynków w całym kraju stoczonych, z trudem da się znaleźć kilka, z których zwycięsko wyszli posiadacze legitymacji lub poparcia PiS. Największym bodaj miastem, w którym się to udało, jest 64-tysięczny Zamość, zajmujący 61. miejsce w Polsce pod względem liczby ludności. Po pierwszej turze komentatorzy uznali i powtarzali, że PiS w dużych miastach się nie liczy i ich mieszkańcy tej partii nie akceptują. Rozkład głosów wyborczych wyraźnie wskazywał, że jest to partia dominująca na prowincji i wśród słabo wykształconych. Mieszkańcy miast średnich i mniejszych zostali w ten sposób zmobilizowani, aby utożsamić się raczej z wielkomiejskim elektoratem antypisowskim i dołączyć do niego, niż do plebejsko-prowincjonalnych zwolenników tej partii. Taki mechanizm zadziałał nawet na Podkarpaciu, gdzie w wielu miastach kandydaci PiS przegrali, choć w sejmiku wojewódzkim, wybranym w większości przez mieszkańców wsi (Podkarpacie ma najniższy wskaźnik urbanizacji, poniżej 42 proc.) ich partyjni koledzy dominują. W ten sposób skojarzenie miejskości z postawą antypisowską, a poparcia dla "dobrej zmiany" z prowincjonalnością i plebejskością jeszcze bardziej się umocniło. Jeśli się utrwali, uczyni z PiS partię "obciachową". To byłby fatalny dla niej prognostyk przed serią kolejnych wyborów. Zaangażowanie do lokalnych kampanii czołowych postaci PiS, z prezesem, premierem i prezydentem włącznie, bardziej zaszkodziło niż pomogło, czyniąc rekomendacje tej partii raczej obciążeniem niż atutem kandydatów (nawet w podkarpackim Sanoku, gdzie sam prezes roztaczał wizję renesansu Autosanu). Także w Brzeszczach, rodzinnych stronach Beaty Szydło. Obnoszone dotychczas z dumą, partyjne znaki i symbole stały się przedmiotem jeśli nie wstydu, to skrępowania. Legitymacja partyjna, będąca przepustką do karier w sektorze publicznym, stała się niewygodna dla ubiegających się o stanowiska obsadzane bezpośrednio przez wyborców i mieszkańców. Spektakularne załamanie kariery <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-patryk-jaki,gsbi,20" title="Patryka Jakiego" target="_blank">Patryka Jakiego</a>, mianowanego wiceministrem i przewodniczącym widowiskowej komisji śledczej, ale zdyskwalifikowanego przez warszawiaków, to swoista przestroga dla zamierzających wkroczyć na podobną drogę. Partia obciachowa, niegwarantująca sukcesu wyborczego, lecz raczej go utrudniająca - to marny wizerunek, nabyty w <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/raport-wybory-samorzadowe-2024" title="wyborach samorządowych" target="_blank">wyborach samorządowych</a> przez PiS.