Ale dziś, w 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, wszyscy jesteśmy warszawiakami, bo nie sposób poczuwać się do więzi z tą Ziemią i tym Narodem, i nie przeżywać emocji, które ta rocznica budzi. Nie odczuwać skurczu serca na myśl o Ich ofierze i dumy na myśl o szlachetności idei, która kazała Im walczyć. Bo gdyby nie chcieli walczyć, nikt by ich do tego nie zmusił. Ich wiara w znaczenie słów Bóg, Honor, Ojczyzna przetrwała nad Wisłą do dziś między innymi dzięki tamtemu bohaterstwu. Spory o sens decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego trwają nie od dziś i zapewne nigdy się nie zakończą, ale dla mojego postrzegania Powstania nie mają żadnego znaczenia. Owszem, są istotne dla naszej przyszłości, dla tego, by nie powtarzać popełnionych wcześniej błędów, ale w żaden sposób nie muszą wpływać na nasz sposób myślenia o Sierpniu ’44. Dla nas jako narodu liczy się to, co z Powstania udało się przenieść do dziś i co jeszcze będziemy potrafili z jego przesłaniem uczynić. Bo walka o to, byśmy sami, a z nami świat, poznali, zrozumieli i docenili znaczenie tamtego zrywu, trwa. Duchowej potęgi Powstania nie udało się zamilczeć w czasach PRL-u, nie udało się podważyć w czasach III RP, nie uda się jej też przesłodzić w czasach klocków z uśmiechniętym esesmanem. To wciąż od nas i naszych dzieci zależy, jaki będzie ostateczny wynik tamtej walki. My wciąż na fundamencie tamtej ofiary możemy budować lepszą przyszłość Polski. I oddając hołd Powstańcom, równocześnie, dzień po dniu, potwierdzać działaniem, że ich heroizmu nie zmarnujemy. Najlepszym wyrazem szacunku i pamięci dla Powstańców i zwykłych Obywateli Warszawy’44 będzie nie powątpiewanie w sens ich walki i ofiary, ale dokładanie starań, by to, w czym uczestniczyli, było istotnym czynnikiem umocnienia Polski XXI wieku. I nie mówcie mi proszę o rzekomym "kulcie martyrologii", bo ci, którzy najgłośniej o nim krzyczą, równie krzywym wzrokiem patrzą i na obchody rocznic triumfów, Dnia Niepodległości czy choćby Bitwy Warszawskiej 1920 roku. Jeśli komuś przeszkadza wszystko, co Polacy kiedykolwiek robili - dobrze czy źle - to nic na to nie poradzę. Proszę tylko, by nas swą niechęcią nie zatruwał. To, że ani państwom, które chciały nas w czasie II wojny światowej zniszczyć, ani tym, które nas wtedy zdradziły, nie zależy na naszym myśleniu historycznym, to żadna niespodzianka. To nasze zadanie, by się o swoje - także w obszarze zbiorowej pamięci Europy i świata - upomnieć. My, między innymi dzięki Powstańcom Warszawskim, nie musimy się naszej historii wstydzić. A to, co stało się z ich zrywem, jest na wieczną rzeczy pamiątkę potwierdzeniem potworności dwóch totalitaryzmów, z którymi przyszło się im mierzyć. Teraz musimy przekonać siebie i innych, że silna Polska może w kluczowy sposób przyczynić się do stabilności w tym miejscu Europy. Musimy uczciwą i mądrą pracą tę siłę Polski budować. Że to niełatwe? A kto mówił, że będzie łatwo? W roku 1944 było nieskończenie trudniej. Grzegorz Jasiński, RMF FM