Zmiany klimatyczne, szczepionki, sztuczna inteligencja, żywność modyfikowana genetycznie, to tylko niektóre z tematów, które budzą w debacie publicznej kontrowersje. Co najmniej od początku marca tego roku do tej listy dołączył koronawirus. Na ile wierzymy w to, co naukowcy mówią nam na te tematy? Na ile jesteśmy przekonani, że mają rację, że namawiają do tego, co rzeczywiście leży w naszym interesie? Sondaż miał to właśnie pokazać. Ankieterzy prowadzili swoje badania od października ubiegłego roku do marca obecnego, w większości krajów wywiady prowadzono telefonicznie, w pięciu - w tym w Polsce - bezpośrednio. Naukowcy generalnie cieszą się szacunkiem, przeciętnie 36 proc. ankietowanych nawet bardzo im ufa. Tak dobre wyniki w badanych krajach osiągają poza nimi tylko wojskowi, przegrywają - i to czasem zdecydowanie - przedsiębiorcy, politycy i media. Co ciekawe, ten wysoki poziom zaufania nie cierpi nawet w przypadku, gdy w pewnych konkretnych sprawach, jak choćby żywność GMO, opinia publiczna jest zdecydowanie bardziej sceptyczna. Sondaż przynosi dowody na to, że społeczeństwa generalnie niepokoją się zmianami klimatycznymi i zanieczyszczeniem środowiska. Większość uznaje to za poważny problem i wyraża przekonanie, że rządy ich krajów nie podejmują odpowiednich działań. Co do szczególnie istotnego obecnie tematu szczepionek, zdecydowana większość uznaje konieczność szczepień, głównie u dzieci. Widać równocześnie zauważalną mniejszość, która nie ufa ani w skuteczność, ani bezpieczeństwo tego fundamentu współczesnej medycyny. Sondaż przeprowadzono w Australii, Brazylii, Czechach, Francji, Hiszpanii, Holandii, Indiach, Japonii, Kanadzie, Korei Południowej, Malezji, Niemczech, Polsce, Rosji, Singapurze, Stanach Zjednoczonych, Szwecji, Tajwanie, Wielkiej Brytanii i Włoszech. Dobra wiadomość dla naukowców jest taka, że przeciętnie aż 82 proc. respondentów z tych krajów uznaje państwowe inwestycje w naukę za potrzebne i wartościowe. Powszechna dość opinia, że osoby o lewicowych poglądach przeciętnie silniej ufają naukowcom niż konserwatyści potwierdza się, choć nie we wszystkich krajach w tym samym stopniu. Szokująco duża różnica jest pod tym względem w Stanach Zjednoczonych. Duże zaufanie do nauki deklaruje tam aż 62 proc. zwolenników lewicy i tylko 20 proc. zwolenników prawicy. Polacy są bardziej sceptyczni i przy tym mimo wszystko dużo mniej zróżnicowani. Bardzo ufa naukowcom 32 proc. przywiązanych do lewicowej i 27 proc. przywiązanych do prawicowej wizji świata. Dużą polaryzację widać w innych krajach anglosaskich, Kanadzie Australii i Wielkiej Brytanii, mniejsze różnice, choć nie tak małe jak w Polsce, są w Niemczech, Szwecji, Hiszpanii, czy Włoszech. Odwrotnie jest w Czechach, gdzie naukowcom ufa 49 proc. zwolenników prawicy i 38 proc. wyborców ogólnie rozumianej lewicy. Jak łatwo przewidzieć, opinie na temat zmian klimatycznych silnie zależą od poglądów politycznych. W Australii ocieplenie klimatu uznaje za poważny problem aż 79 proc. zwolenników lewicy i 44 proc. sympatyków prawicy. Podobne wyniki przyniósł sondaż w Kanadzie. Polska, obok Niemiec, Holandii, Szwecji i Wielkiej Brytanii znalazła się w grupie, gdzie zwolennicy lewicy przeciętnie o 20 proc. częściej niż prawica uznają problem klimatyczny za bardzo ważny. O ile obywatele raczej wierzą, że naukowcy wiedzą, co jest dla społeczeństwa dobre, są zdecydowanie bardziej sceptyczni co do tego, czy eksperci są w stanie rozwiązać rzeczywiste, poważne problemy. Przeciętnie dwie trzecie respondentów deklarowało, że w przypadku takich właśnie spraw do rozwiązania, lepiej zwrócić się do osób, które mają nie tylko teoretyczną wiedzę, ale praktyczne doświadczenie. Na koniec jeszcze dwie ciekawostki dotyczące Polski, dobra i zła. Ze wszystkich uwzględnionych w sondażu europejskich krajów, to właśnie u nas panuje największe przekonanie, że media w swoim przekazie na temat badań naukowych wykonują dobrą pracę. Tak uważa 73 proc. ankietowanych. Równocześnie Polacy nie mają złudzeń co do jakości oferowanych im procedur medycznych. Zaledwie 13 proc. z nas twierdzi, że mamy do dyspozycji najlepsze możliwe metody terapii. Pod tym względem bijemy tylko Brazylię. O sile swojej służby zdrowia najbardziej przekonani są natomiast mieszkańcy krajów południowo-wschodniej Azji. Aż 80 proc. mieszkańców Tajwanu i Korei Południowej twierdzi, że dostępne u nich procedury medyczne są powyżej światowej średniej. Autorzy tych badań zapewne nie przypuszczali, że znaczenie ich wyników, właśnie ze względu na pandemię Covid-19, może być tak duże. Zaufanie do naukowców, szczególnie w sytuacji, w której sami przyznają, że jeszcze niewiele wiedzą, ma dla reakcji społecznych znaczenie kluczowe. Sondaż pokazuje praktycznie stan bezpośrednio przed pandemią, przekonamy się na ile wszystko to, co towarzyszy koronawirusowi, będzie w stanie autorytet nauki wzmocnić lub osłabić.