Faktem (orzeczniczym) jest, że Jan Śpiewak został w styczniu tego roku skazany przez warszawski sąd rejonowy za zniesławienie Pani Mecenas. Zgodnie z tym wyrokiem miał zapłacić 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki. Zniesławienie miało polegać m.in. na tym, że Śpiewak stwierdził, iż Pani Mecenas była kuratorem 118-letniego spadkobiercy kamienicy przy ul. Joteyki 13. Przedwczoraj sąd apelacyjny przystąpił do rozpoznawania tej sprawy w drugiej instancji. Jest oczywiste, że Śpiewak nie był zadowolony z wyroku pierwszej instancji (zapowiedział nawet wtedy, że - niejako na znak protestu - wycofa się z polityki). Ale, jeśli sądzić po obecnych roszczeniach Pani Mecenas w procesie apelacyjnym - która domaga się dla swojego przeciwnika procesowego 10 tys. zł grzywny oraz 3 miesięcy więzienia w zawieszeniu - również ona nie jest kontenta z wyroku pierwszej instancji. Ciekawe. Nie znam bliżej tej sprawy, więc powstrzymam się z kategorycznymi wnioskami jej dotyczącymi. Ale można chyba w kontekście tej i innych spraw sądowych Jana Śpiewaka bez ryzyka popełnienia błędu zauważyć, że coś w naszym państwie w zakresie przywracania sprawiedliwości jest nie tak. Zostało dowiedzione ponad wszelką wątpliwość, że warszawska reprywatyzacja - wedle klasycznej jej odmiany - odbywała się metodą "na kuratora 120-latka" i sądy masowo akceptowały coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało na oszustwo. Adwokat Górnikowska-Ćwiąkalska była kuratorem 118-latka, nie 120-latka. No dobrze, ale czy to coś zmienia? Czy sprawa była istotnie mniej podejrzana i powinno się było zakładać, że człowiek 118-letni żyje? [Mecenas Górnikowska-Ćwiąkalska twierdzi, że nie była w stanie ustalić daty urodzenia właściciela kamienicy - przyp. red]. Zresztą po kilku latach zostało udowodnione, że w 2008 r., kiedy ustanowiono tę kuratelę, człowiek ów nie żył. Nie ma wątpliwości co do tego, że tysiące ludzi, najemców tych reprywatyzowanych kamienic, popadło w ogromne kłopoty finansowe wskutek podwyższania czynszów przez "starych" właścicieli lub tych, którzy od nich te kamienice odkupili. Niektórzy przedwcześnie zmarli. Jolanta Brzeska, obrończyni lokatorów, została zamordowana przez nieznanych sprawców. Jan Śpiewak jest włóczony po sądach i niekoniecznie tam wygrywa. Wielu chciałoby dołączyć do tej listy masowe (17 przypadków na 21 rozpatrzonych) unieważnienia decyzji Komisji Weryfikacyjnej przez Wojewódzki Sąd Administracyjny. Ja tego nie zrobię, ponieważ pamiętam, w jakiej atmosferze pracowała komisja Patryka Jakiego. Dlatego wydaje się mocno prawdopodobne, że jej decyzje były tyleż szybkie, co słabo dopracowane. Gdy teraz WSA zwraca uwagę na braki formalne tych decyzji, chętnie wierzę, że tak było. Inaczej mówiąc, nie jestem zwolennikiem sprawiedliwości ludowej, wiecowej, czy - nazwijmy ją tak - sprawiedliwości działającej na skróty. Ale to powiedziawszy, przecież nie mogę zamykać oczu na krzyczącą niesprawiedliwość. Jej jaskrawym przykładem jest warszawska reprywatyzacja. Z jednej strony jawne szwindle, oszuści wspomagani przez adwokatów, a wszystko to akceptowane przez sądy jako działania lege artis. A z drugiej strony krzywda lokatorów i potężne kłopoty ich nielicznych obrońców. Czy to jest państwo prawa? Inaczej mówiąc, Prawo i Sprawiedliwość nie stawiało fałszywej diagnozy stanu praworządności w 2015 roku. Problem tylko w tym, że jego receptą na gruźlicę jest cholera. Tak więc nie miała racji Pani Reżyser Agnieszka Holland, gdy na wiecu KOD-owskim nawoływała, do tego, żeby "było tak, jak było". Ale nie mieli też racji Panowie Ministrowie Patryk Jaki i Zbigniew Ziobro, gdy dokonywali w systemie wymiaru sprawiedliwości zmian polegających na tym, żeby łatwo można było powołać na odpowiednie stanowiska w każdym sądzie ludzi, do których rządząca partia ma zaufanie. Owszem, może się zdarzyć, że ci partyjni nominaci zachowają się przyzwoicie (jak - chyba - ostatnio sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego). Problem jednak polega na tym, czy np. mechanizmy ich powoływania sprzyjają wydawaniu wyroków zgodnych z oczekiwaniami partii rządzącej, czy nie. Otóż, ponad wszelką wątpliwość, sprzyjają. Kto tego nie rozumie, nie rozumie też, co to jest ustrój państwa, ani tego, jaki ustrój daje gwarancje praworządności, a jaki ich nie daje. W tym sensie, gdy ktoś mówi dziś Janowi Śpiewakowi: "Masz za swoje, trzeba było nie bronić swego czasu Sądu Najwyższego, bo broniłeś kasty, która teraz cię prześladuje", otóż taki ktoś nie rozumie, co to jest praworządność. Roman Graczyk