Elektorat zdaje się reaguje, czyli głosuje, na zasadzie prostego skojarzenia: "znam tego pana/tę panią, widziałem go/ ją w telewizji", bardzo podobnego do odruchu kupowania tego proszku do prania, który konsumentom najmocniej podprogowo utrwalili specjaliści od strategii sprzedaży. W Polsce dominuje niestety przekonanie, że Unia to obcy, a polityka unijna to polityka zagraniczna. Jest to w fundamentalnej niezgodzie z założeniami tego wielkiego (nie mówię o jego realizacji, lecz o idei) projektu. Doszło więc do tego, że partie promując swoich kandydatów do PE nie tylko nie stawiają w centrum przekazu kwestii europejskich - bardzo często nie stawiają ich wcale. Śmieszno-smutnym rekordem są billboardy Prawa i Sprawiedliwości, na których widnieje hasło: "Służyć Polsce, słuchać Polaków". Ale w innych partiach, włącznie z proeuropejską Platformą Obywatelską, wątki europejskie też są starannie schowane. Wygląda to tak, jak gdyby kompetencja kandydatów w sprawach europejskich (a niektórzy są naprawdę kompetentni) była jakąś przeszkodą, a samo przyznanie, że bierze się Unię serio, obciachem. Sorry, ale ja bym jednak chciał wiedzieć, co kandydaci myślą o przyszłości strefy euro, o unii bankowej, o unii energetycznej, o partnerstwie wschodnim, o polityce rozszerzenia, o dalszych losach Partnerstwa Wschodniego, o projektach zmierzających do federalizacji Unii, i o tych, które proponują jej "etatyzację" (związek suwerennych państw z mniejszym niż obecnie obszarem wspólnych polityk, zarządzanych z Brukseli), o polityce oszczędnościowej i o propopytowym pobudzaniu wzrostu na poziomie UE. W szczególności, w obecnej sytuacji za wschodnią granicą Polski, chciałbym wiedzieć, co kandydaci myślą o dalszych krokach Unii w stosunku do Ukrainy, ale i do Rosji? Co sądzą o tzw. trzeciej fazie sankcji gospodarczych przeciwko Rosji? Co sądzą o popieraniu, właśnie teraz, przez ościenne kraje aspiracji mniejszości narodowych na Ukrainie? Co - w końcu - sądzą o projektach, dawno rozpoczętych i nigdy nie dokończonych, budowania wspólnej europejskiej polityki obronnej i - co idzie w parze - wspólnej europejskiej polityki zagranicznej? W sumie te pytania sprowadzają się do jednej fundamentalnej kwestii: czy kandydaci widzą związek pomiędzy domaganiem się spójnej europejskiej odpowiedzi na rosyjski ekspansjonizm, a pogłębieniem integracji w łonie UE? Obawiam się, że wielu z nich takiego związku nie widzi. Zatem niech to jasno powiedzą, ułatwią wybór przynajmniej tym nielicznym, którzy świadomie głosują w tych wyborach. Roman Graczyk