Oto bowiem spotkają się przywódcy Rosji i Ukrainy, na marginesie dyskusji pomiędzy Unią Europejską a Unią Celną, aby rozmawiać na temat sposobów wdrażania w życie umowy stowarzyszeniowej Ukraina - UE. Przypomnijmy: Unia Europejska podpisała (najpierw w marcu część polityczną, a po majowych wyborach prezydenckich na Ukrainie - część gospodarczą) umowę stowarzyszeniową z Ukrainą. Podpisała ją po rewolucji na Majdanie. Inaczej mówiąc, podpisała ten dokument dający Ukrainie jakąś perspektywę odwrotu od fatalnego dla niej prorosyjskiego kursu za cenę ciężkich ofiar, w tym około 100 zabitych na Majdanie , z czego ok. 70 przez janukowyczowskich snajperów na Majdanie w "czarny czwartek" 20 lutego. Ukraińcy słono więc zapłacili za tę szansę. I wydawało się, że Unia wreszcie doceniła tę zgoła niezwyczajną wiarę w Unię. Było to już po aneksji Krymu i po rozpoczęciu prorosyjskiego (i inspirowanego przez Rosję) buntu na wschodzie Ukrainy, więc dawało pewną nadzieję, że Unia nie zdradzi Ukrainy. Ale potem Putin zaczął wysyłać na wschodnią Ukrainę ciężki sprzęt wojskowy, z czołgami, transporterami opancerzonymi i wyrzutniami ziemia-powietrze włącznie. To sprawia, że najważniejsze państwa Europy Zachodniej uginają się. A skoro tak, to ugina się sama Unia... No bo jak inaczej rozumieć apel prezydenta François Hollande’a (komunikat Pałacu Elizejskiego z 19 sierpnia) do Ukrainy, by ta dała dowód powściągliwości w swoich działaniach militarnych na wschodzie kraju? To tak, jakby namawiać partyzantów z Résistance w sierpniu 1944 roku, by atakowali Niemców "powściągliwie". I jak inaczej rozumieć format mińskiego szczytu: dyskusję z Unią Celną (czyli de facto z Rosją) na temat tego, jak Ukraina ma realizować swoją umowę z Unią Europejską? To tak, jakby - nie przymierzając - niżej podpisany i Interia.pl pytali się konkurencji, np. Onetu, jak ma być realizowana ich umowa o współpracy... Rosja w ten sposób pokazuje, że nie godzi się na status Ukrainy jako państwa stowarzyszonego z UE. Na razie ma być państwem "stowarzyszonym minus", a potem się zobaczy. Roman Graczyk