Sienkiewicz przypomniał bez sentymentów, jak naprawdę było. Że konstytucja ta uchwalona została za pomocą prawnego wybiegu. Że nie rozwiązywała (nawet na papierze) najważniejszych problemów Polski tamtej doby (np. nie likwidowała poddaństwa chłopów). Że w dziedzinie ustroju politycznego fundowała Polsce bałagan i niemoc. Że jej najważniejsi twórcy i stronnicy wkrótce potem zdradzili sprawę, którą wcześniej ogłosili tak szlachetną i świętą, mianowicie przystąpili (z królem na czele) do konfederacji targowickiej. Że miarą mizerii rozwiązań prawnych tej konstytucji była napisania niemal na kolanie konstytucja Księstwa Warszawskiego z 1807 r. Ta druga została w praktyce podyktowana przez Napoleona, ale i tak wyprzedzała swoją szacowną poprzedniczkę o epokę, jeśli chodzi o jakość instytucji prawnych, które wprowadzała. Od siebie dodam, rozwijając myśl Sienkiewicza o niedowładzie ustroju politycznego przewidzianego w Konstytucji 3-go Maja, że było to swoiste curiosum. Na czele władzy wykonawczej stała Straż Praw - taki jak gdyby superrząd. Szefem Straży był król, ale raczej szefem malowanym, skoro skład personalny Straży zmieniał się na każde żądanie Sejmu. Jak wiemy z historii ustrojów politycznych XIX i XX wieku, tego typu rozwiązania prowadziły do samych nieszczęść. Podobnie było w Konstytucji z ministerstwami (wielkimi komisjami). Niby stała nad nimi Straż Praw (ów superrząd), ale właśnie tylko niby. Straż nie miała rzeczywistej władzy nad ministrami (szefami komisji), zaś ministrowie nie mieli rzeczywistej władzy nad swoimi resortami, bo ich skład był - znowu - dowolnie kształtowany przez Sejm, ponad głową ministrów. Co tu dużo gadać: to nie mogło sprawnie działać. Test się właściwie nie odbył, bo brakło czasu. W maju 1791 r. uchwalono Konstytucję, a już w maju 1791 zawiązała się Targowica, zapraszająca Katarzynę II do zrobienia w Polsce porządku - co ta, w łaskawości swojej, zechciała uczynić. Wracam do Sienkiewicza. Pokazuje on - bezlitośnie, ale jakże słusznie - że narodowe rocznice, o ile mają mieć sens inny niż utrwalanie narodowych mitów, muszą nie zakłamywać prawdy o naszych dziejach. Rzeczywisty sens tej rocznicy nie jest taki, że czcimy oto pamiątkę wielkiej polskiej konstytucji, bo w żadnym sensie nie była ona wielka. Jej sens jest - tylko i aż - taki, że czcimy pamiątkę wydarzenia, które świadczyło o woli przetrwania Polaków jako gospodarzy swojego państwa. I w tym sensie Konstytucja 3-go Maja była natchnieniem kilku następnych pokoleń Polaków, dążących do odzyskania niepodległego państwa. To nie jest mało, ale to nie ma nic wspólnego z ględzeniem o wielkich dokonaniach tej Konstytucji. Wielki przodek Bartłomieja Sienkiewicza, Henryk, miał gust na krzepienie serc. Jego prawnuk ma gust na myślenie, nawet takie, które boli. Czytajcie Sienkiewicza (Bartłomieja)! Roman Graczyk