Skoro ginie polski żołnierz, należy - oczywiście - pytać, czy było to nieuniknione, czy też popełniono błędy. Ale to są pytania bardzo specjalistyczne i nie do rozstrzygnięcia przez cywilów, a już na pewno nie w pierwszych godzinach i dniach po tragedii. Cywile powinni - rzecz jasna - stawiać takie pytania, ale powinni zachować pokorę, bo są w tej sprawie głęboko niekompetentni. Ja sam jestem tu głęboko niekompetentny, dlatego ograniczę się do kwestii ogólnych, wywołanych przez śmierć naszego oficera w Usman Khel. I tylko z tych pozycji pozwalam sobie krytykować tych, którzy przez ostatnie 48 godzin wypowiedzieli w debacie publicznej na ten temat parę dużego kalibru głupstw. Zacznijmy od polityki. Pan premier był uprzejmy z zatroskaną miną zasugerować, że popełniono błędy i oświadczyć, że on oczekuje na bardzo szczegółowe wyjaśnienia od ministra obrony. Premier mówił to w stylu "dobrego cara", albo jak kto woli w stylu prezydenta (byłego wprawdzie) Władimira Putina. To jest taki sposób komunikowania społeczeństwu złych wiadomości, który jednocześnie zdejmuje odpowiedzialność z mówiącego i przerzuca ją na podwładnych. Pan premier jest w tym mistrzem. Donald Tusk powiedział zaraz nazajutrz po wydarzeniach, że "albo komuś zabrakło refleksu, albo ktoś nie przewidział zdarzeń". W ten sposób postawił ministra Klicha w sytuacji bez wyjścia, bo z góry poniekąd rozstrzygnął, jaki ma być wydźwięk jego raportu. No bo jak sobie wyobrazić, że po takich słowach premiera minister przedstawia raport z tezą, że nie było błędów? Nawet gdyby w Afganistanie błędów naprawdę nie popełniono, po takim dictum szefa rządu raport nie mógłby tego stwierdzić. Najwyraźniej Donald Tusk bardzo chce być prezydentem i stosuje coraz to nowe sztuczki socjotechniczne mające go pokazać jako wspomnianego "dobrego cara", podczas gdy za całe zło odpowiadają niekompetentni urzędnicy. Och, gdyby tak Donald Tusk mógł być równocześnie premierem, ministrem finansów i ministrem obrony, wtedy na pewno ani nie dotknąłby nas kryzys, ani w Afganistanie nie ginęliby polscy żołnierze! - mają pomyśleć wierni poddani. Z kolei poseł Wassermann powiedział prosto z mostu, że za śmierć kpt Ambrozińskiego polityczną odpowiedzialność powinien ponieść minister obrony. Rozumując w ten sposób, to partyjny kolega Wassermanna, minister Szczygło (szef MON-u w rządzie Jarosława Kaczyńskiego) powinien być kilkakrotnie zdymisjonowany, za każdym razem kiedy w Iraku i w Afganistanie ginął polski żołnierz. A teraz dziennikarstwo. Litościwie pominę nazwiska, ale każdy, kto śledził przez ostatnie dni media elektroniczne, wie, że wielokrotnie w tym czasie usłyszeliśmy od PT Koleżanek i Kolegów Dziennikarzy, że polskim żołnierzom w Afganistanie "należy zapewnić bezpieczeństwo". Słyszeliśmy też postawione całkiem serio pytanie, czy gdy afgańsko-polski patrol opuszczał bazę, to "czy było wiadomo, że teren za murem jest czysty?". Jak można będąc przy zdrowych zmysłach rozważać status żołnierza na wojnie tak, jak gdyby to był status wolontariusza jakiegoś NGO z misją humanitarną w Kabulu? Jak można na serio zakładać, że na wojnie patroluje się teren tylko dla parady? Przecież polscy żołnierze nie pojechali tam, żeby chronić swoje bezpieczeństwo, tylko po to, żeby pokonać militarnie przeciwników rządu Hamida Karzaja. Przecież takie patrole, jak ten nieudany poniedziałkowy, są dokładnie po to, żeby wykrywać kryjówki talibów, czy ich składy broni i w razie czego także z nimi się spotkać oko w oko. A to może oznaczać walkę, a walka oznacza ryzyko, a ryzyko oznacza czasami nawet śmierć. Takie jest wojsko i taka jest wojna, i inaczej nigdy nie będzie. Doktryna "zero martwych" była i jest szkodliwym nonsensem. Ma się rozumieć, że od tego jest strategia i taktyka wojskowa, żeby rozważyć szanse powodzenia danej operacji, od tego jest sztuka dowodzenia, żeby ją odpowiednio przeprowadzić, od tego jest nowoczesny sprzęt, żeby zwiększyć szanse powodzenia naszych. Ale ryzyka śmierci nigdy się na wojnie nie uniknie, więc stawianie takich pytań jest nie tylko głupie. Ono jest w pewien sposób także niemoralne, bo kłamie - może nieświadomie - co do natury wojny i co do kondycji żołnierza. Roman Graczyk Zobacz również: Klich: Wątpliwości wokół akcji w Afganistanie Wojsko ujawniło szczegóły ataku na polski patrol Afganistan: Znaleziono ciało zaginionego Polaka Wątpliwości premiera ws. polskiego kontyngentu Dziennikarze AP poważnie ranni w Afganistanie