Ta liczba jest nieco myląca. Bo oprócz kandydatów występujących wprost pod tym szyldem, są jeszcze kandydaci komitetu wyborczego Rafała Dutkiewicza (w liczbie 7) oraz pojedyncze osoby związane z ruchem Dutkiewicza i Majchrowskiego, ale ubiegające się o mandat pod szyldem komitetu - by tak rzec - swojego imienia: np. prezydent Rzeszowa, Tadeusz Ferenc. Ale jak by nie liczyć inicjatywa, która miała ponoć przeorać polska politykę, prezentuje się niezbyt imponująco - już na starcie. A to zapowiada porażkę. Trzeba przyznać, że szanse ruchu Dutkiewicza zostały bardzo nadwątlone decyzją Państwowej Komisji Wyborczej, która zakazała mu nazywania komitetów wyborczych w poszczególnych okręgach nazwiskami lokalnych liderów, którzy przeważnie nie kandydują. Idea była taka, żeby np. w Krakowie powołać komitet wyborczy "Obywatele do Senatu Jacek Majchrowski plus XY" (tu imię i nazwisko lokalnego kandydata), we Wrocławiu "Obywatele do Senatu Rafał Dutkiewicz plus XY" i tak dalej, stosownie do tego, kto gdzie jest lokomotywą wyborczą. Problem był taki, że przeważnie owe lokomotywy wyborcze same nie startują i PKW na to się nie zgodziła. W tej sytuacji mamy jeden duży komitet wyborczy "Obywateli do Senatu" plus komitet Dutkiewicza plus kilka komitetów promujących pojedynczych kandydatów. Nastąpiło więc rozproszenie szyldów, a to jest rzeczą zabójczą w dobie cywilizacji obrazkowej, w której przyszło nam żyć. To pierwsza trudność inicjatywy Dutkiewicza. Druga jest ściśle związania z upartyjnieniem naszego życia politycznego, upartyjnieniem któremu jednomandatowe okręgi wyborcze do Senatu nie są w stanie przeszkodzić. Niemal wszędzie bowiem dojdzie do silnej polaryzacji, w której jednym biegunem przyciągającym będzie kandydat PO, a drugim kandydat PiS. I to między nimi przeważnie będzie się rozgrywać rywalizacja o zwycięstwo. W tego typu rywalizacji, ten trzeci zostaje zmarginalizowany, a tym trzecim często będzie kandydat "Obywateli do Senatu". Dlatego potwierdzam swój dotychczasowy sceptycyzm (czytaj wcześniejsze felietony Romana Graczyka: JOW-y w Senacie. TK mówi "tak" i Są JOW-y, ale jakoby ich nie było). "Obywatele do Senatu" nie zmienią gruntownie oblicza tej izby. Skądinąd szkoda. Roman Graczyk