Polityka pełna jest paradoksów, co widać także na przykładzie tego pomysłu. Podoba mi się idea powołania "trzeciej siły", jakiegoś bytu politycznego, który wymusi faktyczne zakończenie głupiej "wojny polsko-polskiej". Paradoks polega tu na tym, że zasadniczo polaryzacja w polityce jest rzeczą dobrą. Dobrze jeśli obywatele mają do wyboru dwie duże dobrze zorganizowane, kompetentne, świadome swoich celów, i w końcu wyraźnie różniące się ideowo partie. Generalnie na świecie tak jest dobrze, ale u nas to działa na sposób karykaturalny, bo spór polityczno-ideowy został zastąpiony przez spór dwóch koterii. Niekompetentnych, zamkniętych w sobie, o niedemokratycznej strukturze wewnętrznej, żywiących się głównie wzajemną nienawiścią. Dlatego mimo, że zasadniczo opowiadam się za polaryzacją, to w sytuacji Polski AD 2011 opowiadam się za przekroczeniem polaryzacji, choćby na jakiś czas. Takiego przekroczenia nie dokona ani SLD, lewica zainteresowana głównie walką o wyzwolenie gejów i lesbijek, ani PSL, partia doskonale bezideowa gotowa iść z każdym, byle tylko utrzymać się u żłobu. Nie potrafiła też tego PJN, bo zaplątała się w anty-PiSowskie resentymenty. Chodzi po prostu o to, aby nadać polskiej polityce wymiar rzeczywistego sporu o lepsze pomysły na rządzenie. Jeśli Jacek Majchrowski z Rafałem Dutkiewiczem, Wojciechem Szczurkiem i kilkoma innymi prezydentami będą potrafili tego dokonać, to chapeaux bas! Inny paradoks dotyczy nowej ordynacji wyborczej do Senatu. Zasadniczo uważam to za nieporozumienie. Reforma, której ostatnio dokonano, a która będzie miała swój debiut w nadchodzących wyborach, robi wrażenie niekoherentnej. Wprowadzono bowiem system JOW nie tu, gdzie byłby on naprawdę potrzebny. JOW przydałby się w Sejmie (ale w wariancie francuskim: dwóch tur głosowania), w Senacie będzie trochę kwiatkiem do kożucha. Zobaczymy, zresztą, czy nowy system zadziała no korzyść inicjatywy prezydentów miast - nie jest to wcale takie pewne. Gdyby "Obywatele do Senatu" odnieśli sukces, świadczyłoby to o kruchości obu wielkich partii, bo zasadniczo JOW-y służą wielkim partiom (choć promują raczej indywidualności niż aparatczyków). Tak więc mając zastrzeżenie do zastosowania JOW-w akurat w wyborach do Senatu, z ciekawością będę obserwował zmagania nowej inicjatywy. I będę życzył jej powodzenia. Chyba, że się okaże, że Majchrowski, Dutkiewicz, Szczurek i inni popierają ludzi już politycznie wypalonych. Słyszy się o senatorze Misiaku, który został usunięty z Platformy w sytuacji konfliktu interesów. Gdyby tacy mieli być kandydaci nowej inicjatywy, szybko straciłaby ona kredyt zaufania. Wtedy złudzenia - a w każdym razie moje złudzenie - rozwiałyby się szybciej niż w przypadku Platformy i nawet szybciej niż to było w przypadku PJN-u. Roman Graczyk