Wczorajsze przedsięwzięcie pracowników mediów z TVP1 było tak grubymi nićmi szyte, że aż skomentował je Krzysztof Bosak - przecież nie stronnik Rafała Trzaskowskiego - mówiąc, że zamysłem gospodarzy jest utrudnić kampanię prezydenta Warszawy. Łatwo sobie wyobrazić tę burzę mózgów specjalistów od dezinformacji z Woronicza: konkurs pytań idących o lepsze w tym, by uniemożliwić dobrą odpowiedź Trzaskowskiemu, a zarazem podsunąć na tacy łatwą odpowiedź Dudzie. Gotowy konspekt do zajęć ze studentami dziennikarstwa, co to jest antydziennikarstwo. Przeanalizujmy choćby pytanie drugie: "Czy jest pan za umożliwieniem przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej na lekcjach religii w szkole?". Kandydaci, w odpowiedzi na to pytanie, na ogół mówili o swoim stosunku do nauczania religii w szkole publicznej, bo taki jest sens tego pytania. Ale czy tak było ono sformułowane? Bynajmniej. Można było zapytać w sposób emocjonalnie neutralny, "Czy jest pan za lekcjami religii w szkole publicznej", a jednak zapytano inaczej. Dlaczego? Może dlatego, że mamy wiosnę, tradycyjnie w Polsce czas pierwszych komunii, a zarazem epidemię, która zdewastowała nasze życie, włącznie z komuniami. Ludzie tęsknią do tego, co konstytuowało nasze życie, a czego z powodu epidemii jesteśmy pozbawieni. I tak zadane pytanie musi przywołać tę tęsknotę, a zarazem wzbudzić niechęć do tych, którzy stają na drodze marzenia o powrocie do normalności. Wśród nich jest oczywiście Rafał Trzaskowski, którego małżonka kiedyś, w okresie walki o prezydenturę Warszawy, wypowiedziała słowa o zawodzie, jaki sprawił jej i jej mężowi Kościół, i o tym, że odtąd nie posyłają dzieci na szkolne lekcje religii. Można było zapytać tylko o obecność katechezy w szkole publicznej, ale przecież, gdy siedem dni w tygodniu i 24 godziny na dobę robi się kampanię Andrzejowi Dudzie, to lepiej zapytać tak, żeby odbiorca TVP uronił łzę za tą tak bardzo polską obyczajowością. Bo w uproszczeniu, ale przecież tak na ogół myślimy, nie troszcząc się o logiczną poprawność wnioskowania, ten kto nie chce religii w szkole, nie chce naszych polskich pierwszych komunii. Nie szkodzi, że to nieprawda, ważne, że wielu ludzi, i chyba większość widzów TVP, tak pomyśli. A mianowicie, że zimny liberał Trzaskowski chce nam odebrać i to religijne przeżycie, i to - bodaj nie mniej ważne - ludyczne doświadczenie święta rodzinnego, biesiady, prezentów, wódeczki ze szwagrem i uścisków z dawno niewidzianym wujem z drugiego końca Polski. A zarazem, że obrońcą tego, co jest częścią naszej tożsamości, jest Duda. Taki to był wczoraj propagandowy, bo niedziennikarski przecież, zamysł. Podobnie były skonstruowane pytania o "przymusową relokację" imigrantów i o adopcję dzieci przez małżeństwa homoseksualne. Pytania o przyjęcie waluty euro i o szczepionkę przeciwko COVID-19 nie były sformułowane tendencyjnie, ale każdy, kto cokolwiek rozumie z polskiej polityki, wie, że odpowiedź na nie była łatwiejsza dla urzędującego prezydenta niż dla jego głównego konkurenta. Mieliśmy więc wczoraj próbę wystawienia łatwej piłki Andrzejowi Dudzie. W tych warunkach nie ma sensu rozważanie, kto był lepszy w debacie. Jedynie można rozważać, czy Andrzej Duda wykorzystał ustawiane pod siebie pytania i czy Rafał Trzaskowski wybrnął z zasadzki. Roman Graczyk