Nie ma takiego tematu związanego z obecną tragedią, o którym w Polsce dałoby się normalnie rozmawiać. Zaraz bowiem odzywają się i przywołują do porządku ci, którzy wszystko widzą jednowymiarowo. Dla tych ludzi dowolne zjawisko zawsze jest bezwyjątkowo dobre, piękne i mądre, albo odwrotnie - bezwyjątkowo złe, szpetne i głupie. Świat doskonale uporządkowany. W takim świecie napiszesz coś, co nie zgadza się ze schematem, zostaniesz zaraz skarcony. Więcej: zostaniesz moralnie unicestwiony. Weźmy dymisję Owsiaka. Rezygnacja prezesa zarządu fundacji w sytuacji, gdy na imprezie przez nią organizowanej zabito człowieka, wydaje się, w świecie cywilizowanych obyczajów, czymś naturalnym. Ileż to razy podawał się do dymisji minister (raczej na Zachodzie, ale i u nas raz tak się zdarzyło) dlatego, że podległe mu służby popełniły jakiś poważny błąd. Przecież minister osobiście nie pilnuje wszystkiego w swoim resorcie, a jednak dymisja jest sygnałem, że bierze polityczną odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Jest to zarazem przestroga dla jego następców, żeby lepiej zorganizowali sobie ministerstwo, dobrali sprawniejszych ludzi jako współpracowników. Wprawdzie emocjonalne słowa Owsiaka, gdy informował o swoim ustąpieniu, nie były jednoznaczne, raczej wskazywały na zniechęcenie falą nienawiści wobec niego, jednak i moment swoistej "odpowiedzialności politycznej" też dało się z nich wyprowadzić. Ja przynajmniej taką miałem nadzieję. Ale nawet jeśli ten motyw był też obecny w myśleniu Jerzego Owsiaka, to został skutecznie zmajoryzowany przez tamten drugi: niezgodę na prawicowy hejt. W takim wyklarowaniu się pozycji szefa Wielkiej Orkiestry bardzo pomogły i żywiołowe głosy sympatyków wzywające go do powrotu i - jeszcze bardziej - potężne nagłośnienie tych nawoływań przez mainstreamowe media. Przez kilka dni z tych ekranów i głośników lał się jeden wielki lament: "Jurek, wróć!" Ja rozumiem, że można tak o tym było myśleć, ale żeby w ogóle nie przebił się tam głos odmienny? Jakoż i nie przebił się. Przez te wszystkie dni, od zgłoszenia dymisji do jej wycofania, myślenie o tej sprawie w kategoriach "odpowiedzialności politycznej" nie istniało. Takie myślenie nie miało tam prawa bytu, bo obowiązuje zasada "równaj do ściany!". Masz jakieś wątpliwości co do tego, jak zorganizowany był koncert WOŚP-u w Gdańsku? - jesteś prawicowym nienawistnikiem, przyłączasz się do hejtu na Owsiaka. Tak to działa, no a przecież nikt nie chce być okrzyczany nienawistnikiem. Zbyteczne mówić, że po drugiej stronie medialnego frontu zasada "równaj do ściany!" też obowiązuje. Tylko ściana inna. Kiedy wreszcie, już po pogrzebie prezydenta Adamowicza, głos rozsądku po mainstreamowej stronie frontu pojawił się, pozostał dość odosobniony. Działają więc potężne mechanizmy niszczące myślenie. Co do mnie, uważam, że zasługi Owsiaka są ogromne, jego rola w życiu publicznym wybitnie pozytywna. Ale czy, gdy się pyta o zaniedbania WOSP-u w Gdańsku, to automatycznie neguje się tamte zasługi? Nonsens. Ale tak właśnie rozumują ci, którzy pilnują "równania do ściany". Weźmy spór o motywy zabójcy. Prof. Andrzej Friszke z uporem powtarza, że istnieje analogia historyczna między zabójstwem Adamowicza a dokonanym w 1922 r. przez Eligiusza Niewiadomskiego, zwolennika Narodowej Demokracji, zabójstwem Narutowicza. Skoro twierdzi tak uznany historyk, co do którego powinniśmy zakładać, że zna fakty (sprzed 97 lat oraz obecne) i przemyślał problem, to inni, mniej biegli w nauce historycznej, będą już tylko powtarzać za nim, jak za panią matką. Tak też robią. Tymczasem Andrzej Friszke poczyna sobie z faktami dość lekceważąco. Otóż, zabójca prezydenta Narutowicza był fanatycznym przeciwnikiem politycznym obozu, który wybrał go na stanowisko Prezydenta RP. Znamy dobrze poglądy zabójcy i motywację jego strasznego czynu. A co wiemy o Stefanie W.? Zgoła nic. Owszem, można przypuszczać, że nasłuchał się nienawistnych opinii o prezydencie Adamowiczu i to popchnęło go do zbrodni, ale to tylko przypuszczenia, żadnych twardych faktów. Co - poza określonymi sympatiami politycznymi - uprawnia do budowania tej analogii? Otóż mainstreamowi medialnemu i opozycji politycznej opinia, którą uwiarygadnia prof. Friszke, jest bardzo, ale to bardzo na rękę. Nic dziwnego, że jest po tamtej stronie powszechnie głoszona. Władysław Frasyniuk poszedł dalej. Powiedział, że zabójstwo Adamowicza nie tylko jest mordem politycznym, ale powiedział coś, co w najwyższym stopniu obraża drugą stronę sporu. Stefan W. - spisuję z podcastu TVN24 - "poczuł się pod celą jak Żołnierz Wyklęty", został nakarmiony propagandą nienawiści do Adamowicza i do Owsiaka i "doszedł do wniosku, że to jest jego ostatnia misja jako Żołnierza Wyklętego, o których zawsze dobrze słyszał z telewizji publicznej". Nie widzę, jak można byłoby mówić bardziej jątrząco, niż uczynił to Frasyniuk - legenda "Solidarności". Oczywiście, do kłótni trzeba dwóch i po drugiej stronie znajdziemy podobnych przykładów bez liku. Oszczędzę ich przywoływania nie dlatego, żebym chciał stronę liberalno-lewicową bardziej winić. Raczej dlatego, że bardziej mnie boli abdykacja z myślenia w kręgach, które szczycą się swoją inteligenckością. Najważniejszy morał z tej tragedii, jest dla mnie taki: mamy, z jednej strony, państwo po trochu z tektury (abnegacja policji po sygnale od matki Stefana W.), po trochu partyjne (media publiczne przerobione na prorządowe, prokuratura podporządkowana rządowi), a z drugiej mamy społeczeństwo, które instynktownie szuka wroga. Takie państwo z zasady nie może być amortyzatorem społecznej traumy. Połowa społeczeństwa spogląda na jego poczynania z podejrzliwością i nawet gesty współczucia wykonywane przez obóz rządowy (np. kondolencje prezydenta Dudy dla żony Pawła Adamowicza na pogrzebie) są przyjmowane nieufnie, czy wręcz wyśmiewane. Można się na to oburzać, ale fakty są takie, że instytucjonalno-polityczny kształt tego państwa nieuchronnie prowadzi do takiej nieufności. Takie państwo niczego prawo-karnie w wiarygodny sposób nie wyjaśni, ani nikogo nie pocieszy. A społeczeństwo, które tylko czeka, żeby oddać się wzajemnym seansom niechęci, a często wręcz nienawiści, nadaje się zbiorowo do leczenia. Odpowiedzcie, proszę, co to wszystko mówi tym, którym Polska na mapie świata przeszkadza?