Problem nie leży jedynie w tym, że możliwa jest pomyłka, a w takim razie szykany zastosowane wobec Jakuba A. byłyby wymierzone w inną osobę, niż powinny były być. Chodzi o to, że takie szykany w takich przypadkach w ogóle nie powinny się zdarzyć w praworządnym państwie. Dla dobra dyskusji przyjmijmy, że wiemy ze 100-procentową pewnością, iż to Jakub A. jest mordercą Kristiny. Inaczej mówiąc, że mamy do czynienia z człowiekiem-bestią. Czy w takim wypadku policja powinna stosować środki przewyższające wymogi bezpieczeństwa? Jakub A. nie stawiał oporu. Po co skuto go w taki sposób, jak gdyby opór stawiał? Jakub A. nie uciekał. Po co wyprowadzano go z domu w stanie półnegliżu i boso? Mamy tu dwie kwestie: pewnego rodzaju zemsty samych policjantów uczestniczących w zatrzymaniu i pewnego rodzaju inscenizacji na użytek publiczności. Co do pierwszego, można - w przypadku tak odrażającej zbrodni - zrozumieć odruch nienawiści. Nie jest to piękna cecha, ale jest głęboko ludzka. My - ludzie tak mamy, policjant też człowiek i niekiedy bierze go ochota rozładowania tego niepięknego uczucia. Ale właśnie od tego jest państwo, jego struktury, jego procedury, żeby takie odruchy nie mogły się przejawiać w ramach działań służbowych. Policjant na służbie to ktoś inny niż policjant po służbie - ten pierwszy musi się w takich sprawach wykazywać powściągliwością większą niż ten drugi. Państwo nie może demonstrować siły w stosunku do bosego, skutego człowieka w gaciach, bo to szkodzi prestiżowi państwa. Tym bardziej, jeśli wiemy, że nasze państwo nie demonstruje dostatecznej siły wobec silnych, którzy grają temu państwu na nosie. Co do drugiego, sposób zatrzymania Jakuba A. z pewnością podobał się gawiedzi. Podobnie jak zapowiedź ministra Ziobry, że Jakub A. będzie surowo osądzony. Taki jest styl tego rządu, trochę temu stylowi ulega policja. Trzeba tu dodać, że PiS wyrósł politycznie na prawdziwym zjawisku nadmiernej ochrony sprawców przestępstw, a niedostatecznej ochrony ich ofiar - tu trzeba mu oddać sprawiedliwość. Ale wychodząc od tego defektu polskiego wymiaru sprawiedliwości, PiS następnie zbudował cały system oparty z jednej strony na ręcznym sterowaniu, a z drugiej na tym sentymencie zemsty, tak charakterystycznym dla gawiedzi. PiS prowadzi taką politykę ścigania i taką politykę karną, która doskonale dopełnia ten odruch tłumu. W tym kontekście nigdy dość powtarzania, że zaraz po wojnie Polska zapisała się europejskiej pamięci wymiaru sprawiedliwości na dwa różne sposoby. Raz dobrze, a raz źle. Z jednej strony sądzono funkcjonariuszy reżimu hitlerowskiego w sposób godny, gwarantując im prawo do obrony. Komendant Auschwitz, Rudolf Hoess, był wręcz zdumiony sposobem traktowania go przez Polaków w areszcie śledczym i w sądzie - ludzkiego traktowania, którego on wcześniej odmawiał więźniom Auschwitz. A z drugiej strony egzekucje tychże hitlerowców skazanych na śmierć bywały organizowane tak, by dać upust nienawiści publiczności, która na nie tłumnie, niekiedy z dziećmi, przybywała. Cokolwiek by powiedzieć o poniżaniu ludzkiej godności w Auschwitz i innych tego typu instytucjach, publiczne egzekucje były zaprzeczeniem cywilizowanego wymiaru sprawiedliwości. Bo godność człowieka jest sednem tego problemu. Jakub A., nawet jeśli jest ludzką bestią, też ma godność. Chrześcijanie powiedzą, że to wynika z tego, iż człowiek jest "na obraz i podobieństwo Boga". Obrońcy praw człowieka, którzy nie są chrześcijanami, uzasadnią to inaczej. Ale jedni i drudzy zgodzą się, że istnieje w każdym człowieku - nawet najbardziej zwyrodniałym - jakaś najgłębsza warstwa decydująca o jego człowieczeństwie. I że wobec tego, każdemu - nawet zwyrodniałemu mordercy - należy się elementarny szacunek jako człowiekowi. I tu jest ten moment prawdy o nas samych, który wiele mówi o dzisiejszej Polsce: o Polakach i o systemie władzy od 2015 r. "Powiedz mi, czy podobał Ci się/zbulwersował Cię sposób zatrzymania Jakuba A., a ja Ci powiem, na kogo głosujesz" - można by rzec. Naturalnie, zawsze mogą się znaleźć jakieś wyjątki od reguły, ale generalnie rzecz biorąc poparcie lub brak poparcia dla PiS-u wiąże z aprobatą/dezaprobatą takiego pojmowania sprawiedliwości, jakie prezentuje partia rządząca, a co pokazała sprawa Jakuba A. Skoro sędziowie bywają złodziejami, nie ma nic złego w tym, że się rozwali dotychczasowy system, oparty na samorządzie sędziowskim, a zastąpi się go systemem politycznego nadzoru i - często (np. TK ,KRS, SN) - politycznych nominacji. Skoro schwytano sprawcę ohydnej zbrodni, nie ma problemu jego poniżającego traktowania. Skoro w Sądzie Najwyższym zasiadają sędziwie, którzy wydawali wyroki w czasie stanu wojennego, to można wysłać na emeryturę wszystkich powyżej 65. roku życia. Tak uważają zwolennicy obecnego rządu. Streszczając: to jest zgoda na zniszczenie niezależności władzy sądowniczej, zgoda na lincz wobec domniemanego zbrodniarza, zgoda na odpowiedzialność zbiorową. Taka jest baza polityczna obozu rządzącego. Inaczej mówiąc, ponad płowa aktywnych politycznie (głosujących w wyborach) Polaków godzi się na państwo łamiące podstawowe zasady praworządności. Gdyby zatem nastąpiła zmiana władzy, problem świadomości prawo-państwowej wielkiej części naszego społeczeństwa pozostanie. W tym sensie "sprzątanie po PiS-ie" będzie operacją bardzo trudną i długotrwałą. Zaryzykowałbym twierdzenie, że będzie to wymagać wychowania w nowym duchu dopiero nowych pokoleń, bo ta świadomość wydaje się głęboko zakorzeniona i nie da się jej, ot tak, wyperswadować. Jeszcze inaczej: jeśli z jakichś powodów PiS-owi powinie się politycznie noga, nowa władza będzie musiała budować na Polakach takich, jacy są. A co drugi Polak nie skarży się na to, że żyje w państwie niepraworządnym. Rodzi to pytanie o rzeczywiste motywy upadku komunizmu w naszym pięknym kraju. Ale o tym (może) innym razem.