Byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa użalający się na zamiar odebrania im przywilejów emerytalnych, zdają się dziś mówić: czyśmy kogo śledzili (lub bili, lub w inny sposób prześladowali) czy tylko siedzieliśmy za biurkiem, tak czy tak, nasze trzy tysiące (a czasem i pięć) się nam należy jak chłopu ziemia. Przecież ciężko pracowaliśmy, traciliśmy zdrowie, nie dojadając, nie dosypiając - jak to bywa w służbach mundurowych. Inni, ci bardziej pogodzeni z demokratyczną Polską, powiadają (vide rozmowa z p. Jolantą Domańską w "Dzienniku" z 1 października): odbierzcie tylko tym, którzy popełnili przestępstwa. Były minister spraw wewnętrznych, Andrzej Milczanowski, powiada, że to on w imieniu Państwa Polskiego zagwarantował w 1990 r. pozytywnie zweryfikowanym zachowanie przywilejów emerytalnych, a zatem, że teraz Państwo Polskie musi tego słowa dotrzymać. Ciekawe, doprawdy, materii pomieszanie. SB-ecy ciężko pracowali? Być może, ale w instytucji z piekła rodem. Dziś ich o wiele wyższe emerytury niż byłych sprzedawców z warzywnego, nauczycieli, a nawet profesorów uniwersytetu, to nic innego jak powód do publicznego zgorszenia. Demokratyczna Polska powinna się tego wstydzić. Rozróżnienie na przestępców z SB i pozostałych jej pracowników nie ma znaczenia wobec faktu, że mówimy tu nie o karaniu, ale tylko o odebraniu nienależnego przywileju. Przywilej zaś nie należy się także tym, którzy nie wyrywali paznokci. Wreszcie argument ministra Milczanowskiego. Wedle mojego rozeznania moralnego weryfikacja z roku 1990 oznaczała tylko, że tym funkcjonariuszom umożliwia się odtąd pracę dla wolnej Polski, a nie to, że się pochwala ich działalność w SB. Zachowajmy, Panie Ministrze, powagę. Pozytywnie zweryfikowani to nie była rzesza kilku tysięcy kapitanów Hodyszów. Ich działalność w SB została jedynie uznana za mniej szkodliwą niż praca ich kolegów w tej samej, przecież, instytucji będącej bijącym ramieniem partii komunistycznej. Ta praca nie może być więc honorowana wyżej niż praca tych Polaków, którzy do SB nie wstąpili, a nierzadko jej działalność poznawali na własnym karku. Wolna Polska może tym ludziom dać przywileje emerytalne, jak i innym pracownikom służb mundurowych, za ich pracę dla wolnej Polski. Nigdy za pracę skierowaną - mówiąc oględnie - przeciwko wolnej Polsce. Ci ludzie muszą z czegoś żyć na starość - zgoda. Ale powiedzmy uczciwie: czy zasługują na wyższą emeryturę niż sprzedawcy z warzywnego?