Na marginesie dodam, że Sąd Najwyższy używa określenia "Krajowa Rada Sądownictwa w obecnym składzie", a określenie "tzw. Krajowa Rada Sądownictwa" jest mojego autorstwa. Zacząłem go używać zaraz po powołaniu organu, który zastąpił dawną, a powoływaną zgodnie z wymogami stawianymi przez Konstytucję, KRS. Używam go konsekwentnie do dziś, ponieważ stan łamania Konstytucji w tym zakresie trwa i będzie trwać, dopokąd tzw. KRS będzie istnieć w tym kształcie. To, co rzekł wczoraj Sąd Najwyższy, jest w istocie tożsame z moją oceną. Być może sądownikom wysokiego szczebla nie wypada nazywać rzeczy wprost. Ale komentatorowi wypada. Zamierzam więc nie tylko kontynuować, ale odtąd będę to robił w poczuciu większego komfortu psychicznego. Tak więc orzeczenie Sądu Najwyższego, które wiąże każdy sąd w Polsce, a także każdy organ władzy państwowej powinno prowadzić do całkowitego wycofania "reform sądownictwa" Pana Ministra Ziobry w tym zakresie. Czyli do przywrócenie porządku prawnego sprzed nowelizacji ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym. Czy tak się stanie? Już wczoraj mieliśmy szereg reakcji ludzi władzy, które zapowiadają nierespektowanie tego orzeczenia. I - jak można się domyślać - są zapowiedzią jego niewykonywania. A wykonywanie oznaczałoby z jednej strony, że tzw. KRS powstrzyma się od nowych nominacji, a już nominowani przez nią sędziowie powstrzymają się od orzekania, z drugiej zaś strony że rząd i większość parlamentarna podejmie inicjatywy ustawodawcze, które przywrócą stan prawny sprzed 2016 roku. Ale jakoś się n to nie zanosi. Np. wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta stwierdził: Dzisiaj ci sędziowie [przychylnie komentujący orzeczenie SN - RG] mówią, że prawo unijne jest ponad polską konstytucją. Przypominam, że przez ostatnie cztery lata opozycja i część sędziów biegała w koszulkach "konstytucja". Pan Minister najwyraźniej nie zauważył, że cały spór jest właśnie o to, jak się mają nowe regulacje do polskiej Konstytucji, a unijne instytucje uznały te regulacje za niezgodne i z prawem unijnym, i z polską Konstytucją. Wygląda więc na to, że czeka nas w polityce wojna prawnicza, a w sądach czas dwuwładzy. Roman Graczyk